piątek, 24 października 2014

Rozdział 27
„Kiss me”
Lizzie
“Settle down with me,
And I’ll be your safety,
You’ll be my lady,
I was made to keep your bady warm.
But I’m cold as a wind blows, so hold me in your arms”

Sen jest naprawdę piękną rzeczą. Szkoda tylko, że zaczyna się go doceniać, kiedy jakiś okrutny osobnik gatunku ludzkiego, brutalnie przerywa twój wypoczynek, waląc zaciekle w drzwi.
Gregor mruknął gniewnie i wtulił się we mnie, nie zamierzając wychodzić z łóżka. Osoba za drzwiami nie poddawała się. Austriak porwał butelkę wody, która stała na stoliku nocnym i z głośnym „Spadaj”, cisnął w drzwi.
Przez chwilę mój chłopak leżał, ignorując nieustające pukanie, ale w końcu zwlekł się z łóżka i przeklinając cały świat, ruszył w stronę hałasu.
-Cześć!- zawołał radośnie Stefan, gdy tylko drzwi się rozchyliły. Nigdy nie widziałam, aby ktoś na twarzy miał tak szeroki uśmiech, jak on teraz.
-Czego chcesz?- mruknął Gregor, wyraźnie zaspany i niezadowolony.
-Nie było Was na śniadaniu- oznajmił Kraft.
-Śniadanie? A co to jest śniadanie?- zapytał Tyrolczyk. Ukryłam twarz w poduszki, próbując stłumić śmiech. Kiedy znowu podniosłam głowę to Gregor szczerzył się jak głupi, a Stefan wyglądał na zdezorientowanego. Wzruszył tylko ramionami i zaczął wyjaśniać:
-Nie było Was na śniadaniu, więc masz spotkanie z trenerem. I nie wiem co od ciebie chce- dodał młodszy skoczek, widząc, że Gregor chce mu przerwać.- ale postaraj się być miły, bo nie jest w najlepszym humorze.
-Okej, dzięki- odezwał się Gregor, a ja pomachałam Stefanowi, który udał się do swojego pokoju.
-Jak myślisz, co może od Ciebie chcieć?- zapytałam, kiedy Gregor zaczął wyciągać nowe ubrania z szafy.
-Nie mam pojęcia- westchnął i zniknął w łazience. Po piętnastu minutach mój chłopak wyszedł na spotkanie z trenerem.
Wzięłam szybki prysznic. Dochodziła już dwunasta, ale na dworze było zimno, więc ubrałam dżinsowe rurki i kremowy sweterek. Nałożyłam makijaż i rozczesałam włosy.
W kieszeni moich spodni zaczął wibrować telefon. Na ekranie wyświetliło się zdjęcie Morgiego.
-Cześć, Thomas- przywitałam się z uśmiechem na ustach.
-Hej, Mała- odpowiedział z entuzjazmem.
-Nie masz zamiaru zmienić mi przezwiska?- jęknęłam.
-Oczywiście, że nie. Pasuje do Ciebie, jesteś ode mnie młodsza i wyglądasz jak nastolatka. I żeby nie było, to był komplement!- wyjaśnił, a ja lekko się zarumieniłam.- A co, nie podoba Cie się?
-Po prostu nie lubię przezwisk odnoszących się do mojego wzrostu.
-Nikt Ci nigdy nie powiedział, że „małe jest piękne”?- zdziwił się.
-Owszem, co nie zmienia faktu, że nie pogardziłabym dziesięcioma centymetrami więcej- powiedziałam całkiem poważnie, ale on roześmiał się.- Ej! Co jest w tym takiego śmiesznego? Zawsze uważałam, że to nie fair, że ja jestem taka niska, a mój braciszek ma prawie dwa metry!
-Masz rację, to jest niesprawiedliwe.
-No widzisz!- zaśmiałam się.- Co tam u Ciebie?
-Wszystko dobrze. Liluś jest zdrowa, ja też. Wracam do spokojnego życia. Ale nie gadajmy o mnie. Jak tam z Gregorem?- zapytał, a ja westchnęłam ciężko.
-Będę musiała go ciągnąć do psychologa…
-Znów to zrobił?- Thomas przerwał mi zszokowany.- Czy on jest skończonym idiotą?
-Nie wiem, Thomas. Kiedy znalazłam go w barze, pomyślałam, że to już koniec i chciałam wyjechać, ale wtedy zachowałabym się ja tchórz. Porozmawialiśmy na spokojnie i wyjaśniliśmy sobie wiele rzeczy.
-I jesteś pewna, że więcej tego nie zrobi?- zapytał nieprzekonany.
-Powiedziałam mu, że następnym razem odejdę…
-Jakby co, to wiesz, że zawsze możesz do mnie przyjechać?
-Dzięki, Thomas. Co ja bym bez Ciebie zrobiła?- zapytałam z nieukrywaną wdzięcznością w głosie.
-Super Morgi zawsze do usług- powiedział, a ja roześmiałam się serdecznie.
Rozmawialiśmy jeszcze parę minut, po czym pożegnaliśmy się. Thomas poprawił mi humor, czym zaraziłam Gregora, który od trenera wrócił wyraźnie przygnębiony. Na początku nie chciał mi nic powiedzieć, ale w końcu wyjawił, że Pointner nie pozwolił mu zrezygnować z reszty sezony.
-Dasz radę, zobaczysz. Potem wyjedziemy, na jak długo będziesz chciał- pocieszałam go. Uśmiechnął się, a godzinę później byliśmy już pod skocznią.
O 16.00 odbył się trening, a o 18.00 kwalifikacje. Patrzyłyśmy z Ewą na skoki, przygryzając gorące frytki.

XXX

Nazajutrz wszyscy żyliśmy już tylko konkursem. Po śniadaniu skoczkowie udali się na trening na siłownię. Od samotności i nudy wyrwała mnie Ewa, która tonem nieznoszącym sprzeciwu, oznajmiła, że idziemy na zakupy.
Weszłyśmy do dużej galerii. O tej porze było tutaj pełno ludzi spieszących do jakiegoś sklepu, targających ciężkie torby i oglądających wystawy. Wchodziłyśmy po kolei do każdego sklepu, poszukując czegoś ładnego. Ewa zaczęła cicho burczeć coś o guście norwegów, kiedy wychodziłyśmy z piątego z kolei sklepu z pustymi rękami. Ale wtedy Ewka gwałtownie się zatrzymała i przytrzymała mnie za nadgarstek.
-Widzisz je?- zapytała, wskazując czarne rurki na wystawie.
-Widzę. Są nawet ładne- stwierdziłam po dokładnym zlustrowaniu spodni.
-Wiedzę je na Tobie. Chodź, przymierzysz- usłyszałam i ruszyłam za Ewą. Po chwili wcisnęła mi do ręki spodnie mojego rozmiaru i kazała wejść do przymierzalni. Może na manekinie wyglądały świetnie, ale ja nie miałam figury modelki.
-Idealnie- szepnęła Ewa, kiedy wyszłam się jej pokazać.
-Idealnie? Jeszcze bardziej widać moje grube nogi i wielki tyłek- mruknęłam, a Ewa spojrzała na mnie, jakby chciała powiedzieć: Żartujesz sobie ze mnie?
-Kobieto, czy ty się słyszysz? Gregor kocha twój tyłem, więc ty też powinnaś, a poza tym nóg to ja Ci zawsze najbardziej zazdrościłam.
Spierałam się z nią jeszcze chwilę, mimo iż byłam na przegranej pozycji. Ewka zawsze musi postawić na swoim. Do spodni dobrałam jeszcze pomarańczową, luźną bluzkę z delikatnym, czarnym paskiem, zapinanym na talii.
Pani Stoch uśmiechnęła się triumfalnie, gdy poszłam do kasy. Kiedy otworzyłam portfel, doznałam szoku. Było w nim więcej pieniędzy niż przypuszczałam i nie wiedziałam skąd się tam wzięły. Popatrzyłam ze zdziwieniem na Ewę, ale ona oglądała już biżuterię u jubilera. Dostęp do mojego portfela mógł mieć tylko… Gregor.
-Pamiętaj, że dziś wieczorem powinnaś ubrać te nowe ciuchy- powiedziała Ewa i pociągnęła mnie w stronę stoiska z gorącą czekoladą.
„Aha. To już wszystko wiem. Miejcie sobie te swoje tajemnice, ale ja się dowiem co knujecie”, pomyślałam, popijając gorący napój.
Po czterech godzinach zakupów, wróciłyśmy do hotelu. Zdążyłam się tylko przebrać w kupione niedawno rzeczy i wyszłam na skocznię, gdzie czekała już na mnie Ewa. Od rana nie widziałam Gregora, ani z nim nie rozmawiałam. Zobaczyłam go dopiero, siedzącego na belce. Skoczył 130 metrów i zajął 17 miejsce. Tragedii nie było, bo jakby nie patrzyć, warunki były coraz gorsze. Najlepszym tego przykładem był Peter Prevc.
-Ewa, patrz! Czy on jest wkurzony?- zapytałam cicho, głęboko poruszona.
-No, a przecież zawsze jest taki spokojny…

XXX

Druga seria skończyła się bardzo szybko, a to wszystko przez pogarszające się warunki. Gregor ostatecznie zajął 13 miejsce, Kamil był dziewiąty.
-Miłego wieczoru- Ewka mrugnęła do mnie kiedy poszłyśmy do swoich mężczyzn.
-Powiesz mi, o co chodzi?- zatrzymałam się, patrząc pytająco na panią Stoch.
-Dzisiaj jest siódmy marzec, miesiąc temu…- przerwała, gdy pacnęłam się w czoło.
-Poznałam Gregora- dokończyłam za nią. Ona uśmiechnęła się tylko i odeszła do Kamila.
Odwróciłam się i zauważyłam Gregora, zmierzającego w moim kierunku, z ogromnym uśmiechem na twarzy.
-Hej, Śliczna- szepnął i pocałował mnie w policzek. Wziął mnie za rękę i ruszył w kierunku wyjścia ze skoczni. Zaprowadził mnie do pięknej restauracji. Wszystko był schludne, czyste  i urządzone z gustem. Na początku myślałam, że lokal jest zamknięty, ale gdy tylko weszliśmy, podszedł do nas kelner, wskazując nam miejsce. Okazało się, że Gregor zarezerwował całą restaurację tylko dla nas. Nasz stolik był w pełni zastawiony, w srebrnym wiaderku chłodziła się butelka wina, a pośrodku paliły się dwie świece. Wszystko wyglądało jak z jakiegoś filmu.
Do tej pory nie lubiłam romantycznych kolacji, ale człowiek się zmienia, szczególnie pod wpływem ukochanej osoby.
Po pysznej kolacji wyszliśmy na spacer. Miejski park był pogrążony w blasku zachodzącego słońca. Przechadzało się tu kilka par, podobnych do nas.
-Nie uważasz, że mam wielki tyłek?- zapytałam, a on popatrzył na mnie z uśmiechem.
-Skąd takie pytanie?
-Zawsze był wielki i wydaje mi się, że w tych spodniach jest jeszcze większy.
-Wcale nie jest większy. Wyglądasz bardzo atrakcyjnie- zatrzymał się i wziął mnie w ramiona.- Kocham twoje nogi, ręce, piękne dłonie, palce, paznokcie, uszy, kocham twoje zielone oczy i rzęsy, które czasem malujesz. Kocham twój chudy brzuch. Kocham twoje pachnące włosy, które nocą łaskoczą mój nos. Kocham twoje naturalne piersi i kocham twój, jak sama mówisz, duży tyłek. Kocham twoje wcięcie w talii i kocham twoje zaokrąglone ciało. Kocham twoje pełne, malinowe usta, za którymi tęsknię kiedy nie są złączone z moimi- zakończył swój monolog namiętnym pocałunkiem.

-Mam coś dla Ciebie- szepnął i sięgnął do kieszeni swojej kurtki. Po chwili otwierał już srebrne pudełko.- wytrzymałaś ze mną miesiąc, mam nadzieję, że wytrzymasz ze mną kolejne- powiedział i zawiesił mi na szyi naszyjnik z wisiorkiem z białego złota w kształcie serduszka.



---------------
Tak, wiemy, że słodzimy, ale tak już musi po prostu być. Obiecujemy Wam, że im głębiej w las, tym będzie gorzej xD
A co tam u Was?
Ściskamy mocno, Milka i Molly :*

4 komentarze:

  1. Mój Boże cudny rozdział :) Znowu cytat od Eda, co mnie niezmiernie cieszy :) Po raz kolejny również pokazujecie swoje niezrównane poczucie humoru :* Oby tak dalej! Boję się w jaki sposób chcecie wywrócić świat Lizzie i Gregora do góry nogami :o Czekam zatem na kolejny rozdział :))) Weny !

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że Gregorowi włączył się romantyzm ^^ komplementy, naszyjnik... Aż za słodko ;) coś czuję, że to wszystko szybko się zmieni. Boję się, co miałyście na myśli pisząc 'będzie gorzej' ;)
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Będzie gorzej? Dziewczyny, szczerze to przyszło mi do głowy to, że Lizzie może być w ciąży, co jakże nie spodoba się Gregorowi. Taki jakiś mój pierwszy pomysł, po przeczytaniu, zważając na to, że w tym rozdziale no, jakby to ująć... Gregor jak nie on... Albo! Mam też jeszcze jeden pomysł. ^^ Greg mógł najzwyczajniej zdradzić Lizzie, przez co pojawiły się te prezenty, komplementy itp.
    Czekam! Muszę zobaczyć, czy chociaż strzeliłam. :D:D
    Buziaki. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Gorzej? :O Genialny rozdział :))

    A tymczasem nie macie spamiku lub ja go nie widzę :P
    Dlaczego się spotkali? Czy któreś z nich się spodziewało? Czego ona dokonała? On znał odpowiedzi, ona nie...
    Opowieść o Słoweńskich skoczkach oraz zwykłej dziewczynie. Podparte dużą dawką humoru.
    Serdecznie zapraszm na opowiadanie o SLOski Team ;) Mam nadzieję, że wpadniesz:
    http://tylko-na-ciebie.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń