piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 35
“This is what it feels like”
Lizzie
“Without your love, without you I drown.
Somebody save me, I’m going down.”



Moich rodziców na szczęście nie było, gdy wróciłam do domu. Od Florka dowiedziałam się, że wyjechali na urlop. Była to jedyna wiadomość, która mnie w tym czasie ucieszyła. Jeszcze by tego brakowało, żebym musiała tłumaczyć się rodzicom. Za to Florek od razu wyczuł, że coś jest nie tak, ale jemu ufałam i opowiedziałam mu wszystko.
-Wiesz… lubiłem tego gościa, ale teraz… nie ręczę za siebie, jak go zobaczę- podsumował mój brat, kiedy usłyszał całą opowieść.
-Co masz zamiar teraz zrobić?- zapytał po chwili ciszy.
-Nie wiem… jestem w totalnej rozsypce… nie mam pojęcia co teraz będzie, a najgorsze jest to, że jestem w ciąży…
Florek obdarzył mnie tak pięknym i szerokim uśmiechem, że zrobiło mi się ciepło na sercu.
-Będziesz miała takiego maluszka?- rozczulił się.- Wiesz kto jest ojcem?
-Tak. Gregor jest ojcem. I to jest mój największy problem.
-Czy on wie?
-Nie, i na razie się nie dowie. Muszę najpierw pomyśleć co z nami będzie.


Gregor


Tej nocy wypiłem chyba więcej niż podczas całego mojego życia. Piłem kieliszek za kieliszkiem, drink za drinkiem, butelkę za butelką. Bez opamiętania, bez przerwy. Chciałem zapomnieć, zatracić się w nicości. Wiedziałem, że nawet gdybym zapił się na śmierć, to nikt by za mną nie płakał. Ona odeszła, a co gorsze, to ja pozwoliłem jej odejść. Zostawiłem ją, kiedy najbardziej tego potrzebowała.


XXX


Totalnie straciłem poczucie czasu. Nie wiedziałem, która jest godzina, ani nawet jaki jest dzień. Wiedziałem tylko, że leżę na swojej sofie w salonie. Nie potrafiłem sobie przypomnieć, jak się na niej znalazłem. Po co ktoś miałby mnie szukać? Po co ktoś miałby siłą zanosić mnie do domu? Po co ktoś zadawał sobie trud ściągnięcia mnie tu?
Spróbowałem lekko rozchylić powieki. Zbyt jasne światło mnie oślepiło, więc jeszcze długo leżałem z zamkniętymi oczami.
Kiedy drugi raz otworzyłem oczy, potrafiłem już rozpoznać, że na kanapie naprzeciwko mnie siedzi człowiek. Pojawiła się we mnie iskierka nadziei, że to Lizzie.
Ale moja nadzieja szybko zgasła, kiedy ów człowiek wstał. Był zdecydowanie za wysoki na Lizzie i przypominał mi… o zgrozo… przypominał mi Thomasa. Skrzywiłem się widząc go stojącego nade mną.
-Czego tu chcesz?- wychrypiałem z wyrzutem.- Nie powinieneś tu przychodzić!
-Nie! To ty nie powinieneś leżeć tu schlany na śmierć! Ja spełniłem tylko przyjacielską przysługę.
-Przyjacielską przysługę? Pieprząc się z moją żoną?- wydarłem się i spróbowałem wstać, ale moją głowę przeszył niewyobrażalny ból.
-Posłuchaj mnie, Gregor… Lizzie wyjechała. Zostawiła to na szafce- podsunął mi pod nos złotą obrączkę Lizzie, którą jeszcze niecały miesiąc temu włożyłem po raz pierwszy na jej palec.- Wiesz co to znaczy?
-To znaczy, że to koniec. Ja już nie istnieję, Thomas. Ja nie jestem prawdziwym człowiekiem- po moich policzkach pociekły łzy. Zdałem sobie sprawę, że już mogę nigdy jej nie zobaczyć.
-Nie, Gregor. To znaczy, że musisz walczyć! Dzwoniła do mnie Ewa. Wiem, że Lizzie jest w Polsce, ale wiem  też że jest w rozsypce. A jakby tego było mało… Kamil miał wypadek i leży w szpitalu. Ewa powiedziała mi, że Lizzie wygląda jak cień siebie, a w stanie, w którym się znalazła nie powinna się denerwować i tak się zaniedbywać.
-W jakim stanie?- zapytałem, ale on tylko pokiwał głową.
-Kiedy wytrzeźwiejesz, lecisz do Polski i błagasz ją o wybaczenie. Jestem pewien, że ona sama wkrótce ci powie.


Lizzie


Leżałam u siebie w łóżku. Niezdolna do jakiegokolwiek ruchu. Byłam zmęczona, a jednak sen nie chciał przyjść. Nie spałam od 18 godzin. Dopiero niedawno Florek ubłagał mnie, żeby wróciła z nim ze szpitala do domu.
Kiedy tylko dowiedziałam się o wypadku Kamila, pojechałam do szpitala, nie zważając na swoje zmęczenie i swoje problemy. Musiałam być przy Kamilu, a przede wszystkim przy Ewie, która jak się okazało, także oczekuje dziecka.
Kamil doznał wstrząsu mózgu i skręcił kostkę w lewej nodze. Na szczęście kilka godzin po wypadku odzyskał przytomność i jego stan znacznie się poprawił. Nie było żadnego zagrożenia życia.
Względnie spokojnie leżałam na swoim łóżku. Mój brat siedział na dole, oglądając telewizję.
Pogładziłam dłonią swój brzuch. Stworzyłam nowe życie. I muszę teraz być silna. Aby życie dziecka było jak najlepsze.


-----------------------
Problemów ciąg dalszy… Spodziewałyście się, że to Kamil mógł mieć wypadek?
Jak myślicie, jak potoczą się dalej losy Lizzie i Gregora?
Czekamy na Wasze opinie :)
Pozdrawiamy, Milka i Molly :**

PS. Prosimy o komentarze, nawet te anonimowe :)
PS 2. Molly zaprasza do siebie na nowy rozdział If you lose yourself I will find you :)