piątek, 28 listopada 2014

Rozdział 30
„All of Me”
Lizzie
“I give you all of me,
And you give me all of you”

Moje oczy wypełniły się łzami. Zakryłam dłonią usta, aby nie wydać z siebie żadnego niekontrolowanego dźwięku. Patrzyłam na mojego chłopaka, który z miłością w oczach patrzył na mnie, trzymając w rękach pudełko z najpiękniejszym pierścionkiem na świecie.
Czułam jak powoli wypełnia mnie szczęście. Gwałtownie pokiwałam głową, nie mogąc wydobyć z siebie żadnego słowa. Gregor uśmiechnął się szeroko. Boże, jak ja kocham ten uśmiech. Pomimo faktu, że znaliśmy się niezbyt długi czas, czułam, że Schlierenzauer jest tym jedynym. Pomimo wielu kłótni czułam, że jesteśmy sobie przeznaczeni.
Gregor wstał i włożył mi pierścionek na palec. W tym momencie widownia wzniosła gromki okrzyk radości. Niewiele myśląc pocałowałam Gregora w usta i wtuliłam się w jego szczupłe ciało.
-Kocham Cię, Lizzie- szepnął mi do ucha.- I przepraszam za wszystko, co spotkało cię do tej pory z mojego powodu.
Uśmiechnęłam się leciutko.
-Spokojnie- szepnęłam.- Wszystko przetrwamy.
Na te słowa wziął mnie na ręce i przeniósł przez bramkę. Tłum zaczął wiwatować, a ja zaczęłam się śmiać. Kiedy Gregor postawił mnie na ziemi, znalazłam się w uścisku Ewy, która piszczała mi do ucha. Kątem oka zobaczyłam Kamila, podającego rękę Gregorowi. Miałam nadzieję, że to skończy małą wojnę między nimi. Gdy Ewa mnie puściła, rzucili się na mnie skoczkowie, klepiąc po plecach i przytulając. Myślałam, że nie uwolnię się z plątaniny rąk, ale po chwili tłum zaczął się przerzedzać.
Nie sądziłam, że można zorganizować przyjęcie w mniej niż godzinę. Cóż, skoczkowie dali radę. Oczywiście ze względu na jutrzejszy konkurs trzeba było obejść się bez napojów alkoholowych, ale zabawa i tak była przednia. Puszczano muzykę zarówno polską, jak i austriacką, ale znalazły się też akcenty z innych krajów. Co chwilę rozlegało się gromkie „Gorzko, gorzko”, które kończyło się moim pocałunkiem z Gregorem.
Tańczyłam jak szalona. Obracałam się w ramionach zarówno ukochanego mężczyzny, jak i innych skoczków. Po paru utworach szpilki, które wspaniałomyślnie założyłam, znalazły się w kącie, a ja byłam boso. Miałam wrażenie, jakby w ten dzień mojego życia, wszystko się ułożyło. Jakby przez okropne śpiewanie, pokraczny taniec, razem z każdą kolejną kroplą potu, z mojego ciała wydostawały się zmartwienia i wszystkie wspomnienia wydarzeń, których nie chciałam pamiętać. Zarówno sprzed olimpiady, z czasów mojego poprzedniego związku, jak i z okresu spędzonego z Gregorem. Czułam, że te wszystkie złe chwile nic nie znaczą. Że liczy się tylko uśmiech na twarzy mojej i mojego narzeczonego. Nie liczył się nieudany sezon Gregora, mój aktualny brak pracy. Liczyło się tylko to, że jesteśmy razem i nigdy nie przestaniemy.

Gregor

„Wygląda przepięknie”- tylko tyle miałem w głowie, kiedy patrzyłem na jej sylwetkę na parkiecie. Wyglądała tak lekko i zwiewnie, jakby nigdy nie miała być smutna.
„Nie mogę uwierzyć, że kiedykolwiek mogła płakać. I to przeze mnie”, pomyślałem gorzko.
Trudno było się kłócić. Czasem czułem się jak największy idiota na świecie (którym z całą pewnością byłem).
W tym momencie podszedł do mnie Anders Bardal, trzymając w rękach dwa kieliszki.
-Chcesz?- zapytał, podstawiając mi jeden pod nos. Spojrzałem na niego zdziwiony, a on westchnął ciężko.- Stary, przecież bym Cię nie schlał! To tylko soczek. Trzeba tylko użyć wyobraźni- uśmiechnął się do mnie. Parsknąłem niewymuszonym śmiechem i przyjąłem kieliszek. Anders stanął obok mnie i przyjrzał się Lizzie, która właśnie tańczyła z Peterem Prevcem.
-Dobry wybór- mruknął.
-Skąd taki wniosek?- zapytałem ze zdziwieniem. Bardal uśmiechnął się.
-Nie znam jej zbyt dobrze, ale mam wrażenie, że jest jedyną osobą, która może być przy tobie.
-Dlaczego tak twierdzisz?- byłem ciekawy, co jeszcze ma takiego do powiedzenia.
-Bo ma cierpliwość. A do Ciebie trzeba mieć anielskiej cierpliwości, stary- mruknął. Parsknąłem.
-Nie wiedziałem, że jesteś takim filozofem, Bardal- mruknąłem zgryźliwie.
-To przez soczek Schlierenzauer. To wszystko przez soczek- odparł po czym ruszył na parkiet. Spojrzałem z powątpiewaniem na kieliszek i wziąłem malutki łyczek. Rzeczywiście soczek. Czyli Bardal po prostu przesadził z wyobraźnią…

XXX

Kolejny dzień był dniem kolejnego i zarazem ostatniego konkursu tego sezonu. Tak szczerze, to nie obchodził mnie wynik. Miałem przecież największy skarb na świecie. Pokazywano ją na telebimie, kiedy siedziałem na belce, kiedy leciałem i lądowałem. Dodawała mi sił.
Klasyfikację generalną wygrał Kamil, z czego byłem bardzo zadowolony. Należało mu się, jak nikomu innemu.
Podczas dekoracji stanąłem obok zalanej łzami Lizzie i objąłem ją ramieniem. Spojrzała na mnie tymi swoimi zielonymi oczami i przytuliła się do mnie, potwierdzając to, co miałem w głowie cały ostatni dzień.

Ja i tak wygrałem.



----------------
Spodziewałyście się, prawda? :D
Już dzisiaj znowu skoki :)))
W tym tygodniu przekroczyłyśmy próg 6000 wyświetleń. Jesteśmy Wam bardzo wdzięczne i bardzo szczęśliwe. Dziękujemy z całego serca, że tak nas wspieracie :)
Całusy, Milka i Molly :**

PS. Molly zaprasza do siebie na bloga. Znajdziecie coś nowego, mam nadzieję, że się spodoba ;)

czwartek, 20 listopada 2014

Molly startuje z nowym blogiem !!!!


Tak, tytuł może nie jest zbyt odkrywczy, ale to blog informacyjny. Nie będę się tutaj rozpisywać, bo wszystko macie na świeżutkim blogu.
Zapraszam serdecznie, Molly :)

PS. Przepraszam za nagłówek xDD

#ByleDoPiątku

piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 29
„I don’t want to miss a thing”
Lizzie
“I don’t wanna miss one smile,
I don’t wanna miss one kiss.
Well, I just be with you”


Rodzice nie byli zadowoleni, gdy oznajmiłam im, że znów wyjeżdżam. Przekonałam ich dopiero faktem, że zaraz po skończonym sezonie przyjadę razem z Gregorem. Pożegnałam się z Florkiem i mamą, a tata zawiózł mnie na lotnisko.
Po około dwóch godzinach lotu do Lublany, przesiadłam się do taksówki, która przewiozła mnie do hotelu Austriaków w Planicy. Gregor czekał na mnie przed budynkiem, z szerokim uśmiechem na twarzy. A później złożył na moich ustach pocałunek, w którym zawarta była cała tęsknota tych dni, kiedy nie byliśmy razem.
Splótł moje palce z moimi, wziął moją walizkę i zaprowadził mnie do naszego pokoju. Zdążyłam się tylko rozpakować, bo już o 12.00 byliśmy już pod skocznią. Gregor stwierdził, że tego co tam się dzieje nie mogę przegapić. I miał rację. Do konkursu zostały jeszcze ponad 3 godziny, a na trybunach i w okolicy skoczni włóczyło się pełno kibiców, rozmawiających w różnych językach.
Na moich ustach wykwitł ogromny uśmiech, kiedy doszliśmy do drewnianych domków różnych reprezentacji. Wszędzie słychać było śmiechy, rozmowy i muzykę. nawet nie wiem kiedy ktoś złapał mnie za ręce i zaczął ze mną tańczyć. I nie był to Gregor, który przyglądał się z uśmiechem, a Tom Hilde, którego wprost rozpierała energia. Kiedy skończyliśmy nasz „taniec”, razem z Gregorem przywitaliśmy się z resztą norwegów i ruszyliśmy dalej.
Mijaliśmy kolejne domki, witając się z ekipami, aż w końcu doszliśmy do drewnianego budynku z napisem „Poland”. Cała reprezentacja siedziała w kółku, grając w butelkę.
-Lizzie, Gregor, chodźcie zagrać!- zawołał do nas Piotrek. Usiadłam obok Ewy i Justyny, a Gregor naprzeciwko mnie. Pierwszy kręcił Klimek. Butelka zatrzymała się, wskazując na Maćka Kota.
-Wyzwanie- powiedział, z lekką rezygnacją.
-Zatańcz jak Shakira!- zawołał rozentuzjazmowany Klemens. Czarnowłosy spojrzał na niego „z byka”, ale posłusznie wykonał polecenie. Wszyscy tarzaliśmy się ze śmiechu, gdy Maciek próbował zaprezentować nam taniec brzucha.
Zakręcił butelką i wypadło na mnie. Wybrałam wyzwanie, ale gdy tylko go usłyszałam, pożałowałam tej decyzji.
-Pocałuj w usta osobę, która siedzi po twojej prawej- powiedział, co spotkało się z głośną aprobatą reszty. Tylko nie moją i … Ewy, którą miałam pocałować.
-Kamil, mogę?- zapytałam, a on pokręcił tylko głową z uśmiechem.
-Tylko z języczkiem- zawołał ktoś, gdy szykowałam się do wykonania zadania. A kiedy było już po wszystkim, wszyscy zaczęli wiwatować i klaskać.
-Wszyscy jesteście zboczeni- mruknęłam i zakręciłam butelką. Oczywiście na kogóż innego mogłam trafić? Przez chwilę zastanawiałam się nad zadaniem, ale później wpadło mi do głowy coś tak głupiego, że musiałam to wykorzystać.
-Gregor, poliż szyję Kamila.

XXX

Po około godzinie gry obfitującej w durne pytania i wyzwania, ruszyliśmy do domku Austriaków, aby przygotować się do konkursu. Lekko się zdziwiłam, gdy przed budynkiem zobaczyłam sylwetkę Morgiego.
-Hej, Mała- zawołał, przytulając mnie. I znów zauważyłam ten dziwny błysk w oku Gregora. Ale przecież on nie może być zazdrosny. No bo o kogo?
Kiedy tylko zobaczyłam na horyzoncie Pointnera, pociągnęłam Thomasa za rękę i ruszyliśmy na trybuny.
-Cieszę się, że Cię widzę- szepnął mi do ucha, kiedy usiedliśmy na ławce. Uśmiechnęłam się tylko i odwróciłam głowę, żeby nie zauważył mojego rumieńca, który jak na złość wykwitł na mojej twarzy.
Kilka minut później dołączyły do nas Polki w puchatych, kolorowych czapkach. I zaczęliśmy kibicować. A emocje były spore. Nie było ważne kto wygra. Ważne było, czy Kamil zakończy zawody w pierwszej piątce.
Zobaczyłam, jak Ewa odetchnęła, gdy skończyły się zawody i jak po jej policzkach płyną łzy. Przytuliłam ją i obie zaniosłyśmy się płaczem.
-Zrobił to… Boże, on to zrobił- łkała. Zaczęłam się zastanawiać, jak czuje się teraz Kamil, jak rok temu czuł się Gregor. Skoro mnie rozpiera szczęście, to skoczkowie są chyba w takich chwilach wniebowzięci.
Ewa pobiegła pogratulować Kamilowi, a ja podeszłam do Gregora. Nie krył zdziwienia, gdy zobaczył moje łzy, ale wytłumaczyłam mu, że to ze wzruszenia i radości.
Na terenie skoczni zostaliśmy do późna, świętując razem z Polską ekipą.

XXX

Konkurs drużynowy, który odbył się następnego dnia, był niezwykle emocjonujący. Co skok, to pojawiał się nowy lider. Wszystko zaczęło się wyjaśniać dopiero w ostatniej kolejce.
-Chodź- powiedział w pewnej chwili Thomas, z którym oglądałam zawody.
-Zgłupiałeś? Przegapimy najważniejsze skoki.
-Zaufaj mi- popatrzył na mnie błagalnie. Zawahałam się chwilę, ale w końcu pobiegłam za nim. Spiker zapowiadał właśnie skok Kamila, a kilka sekund później usłyszałam wrzawę na trybunach i wiedziałam, że zdobywca Kryształowej Kuli skoczył dalej.
Thomas zatrzymał mnie przy bandzie okalającej skocznię. Skok Gregora był na tyle dobry, że Austriacy wygrali „drużynówkę”.
Michi, Didl i Stefan w sekundę znaleźli się przy Gregorze i zaczęli sobie nawzajem gratulować. Mój ukochany szybko zdjął narty, kask i gogle.
-No, idź do niego- usłyszałam głos Morgiego, który lekko popchnął mnie w kierunku Gregora. Idąc w jego stronę, kątem oka zauważyłam, że Michi podaje mu małe pudełeczko. Na trybunach zapadła pełna oczekiwania cisza, gdy zatrzymałam się przed szatynem. Te uklęknął przede mną. A później usłyszałam:

-Lizzie, kocham Cię i chcę spędzić z Tobą resztę życia. Wyjdziesz za mnie?



-------------
No i jest! Długo oczekiwany przez Was rozdział :D
Tak, wiemy, że będziecie złe, że zakończyłyśmy rozdział w takim momencie... no ale możecie się zastanawiać co będzie dalej :)
Co myślicie o Morgim w naszym opowiadaniu, hmm?
Kolejny za dwa tygodnie :D
Całusy, Milka i Molly :***

piątek, 7 listopada 2014

BARDZO WAŻNA INFORMACJA!!
Dzisiaj powinien pojawić się rozdział, ale w związku z nawałem nauki w szkole (i nie tylko) po prostu nie zdążyłyśmy napisać rozdziału, za co bardzo Was przepraszamy ;(
Dlatego postanowiłyśmy, że rozdziały będą teraz pojawiały się co 2 tygodnie w piątki.
Naszym zdaniem jest to najlepsze wyjście. Nie chciałyśmy zawieszać bloga, bo jest to dla nas bardzo ważna rzecz i bardzo się z Wami związałyśmy.
A więc następny rozdział za tydzień w piątek.
Na Waszych blogach będziemy na bieżąco :)
A do sezonu zostało już tylko 15 dni, co pewnie bardzo nas zmotywuje do dalszej pracy.

Pozdrawiamy, Milka i Molly :))