Rozdział 28
„Never let me go”
Gregor
“Through the pressure’s hard to take,
It’s the only way I can escape,
It seems a heavy choice to make.
Now I’m under...”
-Dlaczego ty nie możesz posłuchać mnie chociaż raz?- krzyknęła,
patrząc na mnie ze złością.
-Lizzie, nie mogę, do cholery, zrezygnować z konkursu! Nie
możesz tego zrozumieć?- starałem się zapanować nad rosnącą irytacją.
Znajdowaliśmy się aktualnie w Czechach, w Harrachovie.
Rozumiem, że skocznia w tym miejscu była niebezpieczna, ale ostatnim razem w
Oslo, poradziłem sobie bardzo dobrze, więc nie do końca rozumiałem przyczyny
zmartwień Lizzie.
-Gregor, o katastrofę naprawdę nie trzeba się prosić.
Proszę, zrozum to!
-Jestem doświadczonym skoczkiem, Lizzie! Wiem, jak sobie
poradzić na tej skoczni!
Dziewczyna spojrzała przez okno na uginające się od wiatru
drzewa i pokręciła głową.
-Tu nie chodzi o doświadczenie, Gregor. Przy takiej pogodzie
liczy się szczęście!
Westchnąłem ciężką i spojrzałem na nią z powagą.
-Nie zrezygnuję z konkursu- powiedziałem twardo. Brunetka
jęknęła i spojrzała z wyrzutem w górę, po czym znów zerknęła na mnie.
-Nie będę patrzyła, jak ryzykujesz życiem, dla jakiegoś
durnego konkursu, Gregor- oznajmiła cicho.- Nie licz na to, że przyjdę.
Wyszła, trzaskając drzwiami. Poczułem bolesne ukłucie w
sercu, ale nie mogłem się wycofać.
Lizzie
Kłamałam. Co prawda nie pojawiłam się na konkursie, ale
oglądałam zmagania skoczków w Harrachovie, jednocześnie pakując walizkę. Parę
minut temu zadzwoniłam do rodziny, mówiąc, że wpadnę do Polski na parę dni.
Muszę powiedzieć, że moja mama była zachwycona, ale ja, pomimo tego, że
cieszyłam się z powodu powrotu do domu, nie mogłam przestać myśleć o tym, że
mój chłopak właśnie siada na belce, na najniebezpieczniejszej skoczni świata,
podczas gdy wiatr wygina drzewa niczym ździebełka trawy. W momencie wybicia
wyłączyłam telewizor. Nie mogłam na to patrzeć.
XXX
Drzwi otworzył mi Florek. Uśmiechnął się szeroko, kiedy mnie
zobaczył.
-Elżunia!- zawołał, przytulając mnie i unosząc nad ziemię.
Pomyślałam, że chyba nikt nie ma tylu bezsensownych i głupich przezwisk, ale
Florek miał specjalne przywileje. W końcu był moim małym braciszkiem.
Potarmosiłam go po głowie i zażądałam, aby odstawił mnie na ziemię. Posłuchał i
złapał moją walizkę, po czym zaprosił do środka. Rodzice byli zachwyceni, ale
wiem, że mieli do mnie lekki żal o to, że nie odzywałam się do nich przez długi
czas.
Usiedliśmy przy stole i rozpoczęliśmy okropnie długą
rozmowę. Nie przeszkadzały mi ciągłe pytania, ale kiedy Florek zapytał: „No to
kim jest w końcu ten twój chłopak?”, pacnęłam go ręką w tył głowy.
Moja mama zrobiła wielkie oczy.
-Masz chłopaka?- zapytała.- Dlaczego ja nic o tym nie wiem?
-Bo jesteśmy ze sobą od niedawna, mamo- mruknęłam.
Rodzicielka przewróciła oczami.
-Dobra, już dobra… jak się nazywa? Jest Austriakiem, prawda?
Czym się zajmuje? Ile ma lat?
Podniosłam ręce przerażona nawałem pytań.
-Spokojnie, spokojnie! Tak, jest Austriakiem. Ma na imię
Gregor i jest skoczkiem narciarskim.- powiedziałam. Florek spojrzał na mnie
zszokowany.
-To chyba nie jest TEN Gregor?- zapytał ostrożnie.
Uśmiechnęłam się do niego pogodnie.
-Owszem. To ten Gregor. Gregor Schlierenzauer.
-Łał. Wysoko mierzysz, siostra- mruknął mój braciszek.
-Ale chyba mu coś ostatnio nie idzie to skakanie, hmm?-
odezwał się tata. Spojrzałam na niego i kiwnęłam głową.
-Każdy ma wzloty i upadki- mruknęłam cicho. Przez chwilę
nikt się nie odzywał.
-Cóż, mam nadzieję, że niedługo go poznamy- powiedziała w
końcu mama.
XXX
Dwa dni zostały do finałowego konkursu w Planicy. Pomimo
tego, że byłam niezwykle zła na Gregora, nie potrafiłam się oprzeć myśli, że
wolałabym teraz być u jego boku, całować jego usta i mierzwić jego włosy.
Usiadłam na łóżku i westchnęłam ciężko, myśląc o mojej tęsknocie
za nim. Pomimo tego, że czasem jest skończonym, egoistycznym dupkiem, kocham go
najbardziej na świecie.
Nagle zadzwonił mój telefon, a ja zamarłam, patrząc na
wyświetlacz. Zawahałam się przed odebraniem połączenia, mimo wszystkich moich
uczuć. Tęsknota okazała się jednak silniejsza.
-Lizzie…- usłyszałam głos, którego tak mi brakowało.
-Część, Gregor- powiedziałam, czując jak do oczu napływają
mi łzy.
-Jestem największym palantem na świecie, prawda?- zapytał, a
ja mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Owszem, jesteś- mruknęłam.
-Chciałbym Cię błagać o wybaczenie, Lizzie. Chcę paść przed
Tobą na kolana i zapewnić, że to się już nigdy nie powtórzy. Brakuje mi Ciebie!
Kiedy Cię nie ma, czuję się jakbym był nikim. Ja cię naprawdę kocham, skarbie.
-Wiem, Gregor, wiem- odpowiedziałam. Po moich policzkach
płynęły słone łzy.- Ja Ciebie też kocham.
Po drugiej stronie nastąpiła cisza. Słyszałam tylko jego
oddech.
-Przyjedziesz na konkurs do Planicy?- zapytał w końcu.
Uśmiechnęłam się lekko, spoglądając na spakowaną walizkę, która była wypełniona
moimi rzeczami od wczoraj.
-Przyjadę. Jak mogłabym opuścić zakończenie sezonu?-
odparłam. Wiedziałam, że w tym momencie na twarzy Gregora wykwitł uśmiech ulgi.
Czułam to.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też kocham- rzuciłam telefon na łóżko i
pomyślałam, że ta rozłąka i kłótnia dobrze nam zrobiły. Uświadomiły nam, jak
bezwartościowy jest świat bez osoby, którą się kocha.
--------------------------------
No i mamy kolejny :) Nie, to jeszcze nie ta sprawa, która trochę skomplikuje im życie :D W sumie to kolejne rozdziały są pełne miłości i szczęścia, więc przygotujcie się xD
Ale to już nie potrwa długo.
Czujemy mściwą satysfakcję, bo wy jeszcze nie wiecie co się stanie :DDD
Całusy, Milka i Molly :*
PS. Wesołego Halloween ;D