Rozdział 18
„Your song”
Lizzie
“And you can tell everybody, this is your song.
It maybe quite simple but now that it’s done.”
Rodzina Gregora okazała się być bardzo miła. Pomimo tego, że
na początku jego rodzice chyba mnie nie polubili, to później chyba się
przekonali.
Obudziłam się około godziny 8 rano. Schlierenzauer jeszcze spał. Trening
zaczynał się o 10.00, więc stwierdziłam, że dam mu pospać. Wzięłam szybki
prysznic i włożyłam luźną koszulkę z krótkim rękawem i dżinsy. Spojrzałam ze
smutkiem na bandaż, który wciąż oplatał mój nadgarstek. Jak mogłam chcieć
umrzeć? Jak mogłam chcieć opuścić wszystkie kochane przeze mnie osoby? To, co
zrobił mi Pointner było straszne, ale jak mogłabym zostawić Gregora? Cieszyłam
się, że Schlieri powiedział, że zapisze mnie do psychologa. Było mi to
potrzebne. Wyszłam z łazienki i podeszłam do ciągle śpiącego Gregora.
Pocałowałam go delikatnie we włosy.
-Czas wstawać- powiedziałam cicho. Mruknął coś niezrozumiale
i przekręcił się na drugi bok. Westchnęłam i usiadłam na łóżku obok niego.
Pogładziłam go po policzku.
-Gregor, obudź się- otworzył lekko oczy.
-Ale czemu?- zapytał jakby był pięciolatkiem.
-Czy mi się dobrze przypomina, że masz dzisiaj trening?-
zapytałam. On w odpowiedzi złapał mnie w talii i przycisnął do siebie tak, że
znalazłam się na nim. Obdarzył mnie delikatnym pocałunkiem.
-Nie chcę nigdzie jechać- mruknął.- Chcę zostać z Tobą.
-Nie ma mowy- powiedziałam, po czym sturlałam się z niego i położyłam
obok.- Musisz być na treningu. Poza tym ktoś musi mnie zawieźć do pani
psycholog, którą mi załatwiłeś.
-No ale…- westchnął i zrzucił z siebie kołdrę.- Dobra. Ale
jak skończysz, to przyjdziesz na trening?
-Gregor- mruknęłam nieprzekonana.- Ale… on…
-Spokojnie- powiedział, momentalnie biorąc mnie w ramiona.-
Nic Cie się nie stanie. Nie pozwolę na to.
-Przecież ty będziesz trenować. Możesz nie zauważyć jeśli…
-Morgi nie trenuje- przerwał mi.- Poproszę go, żeby się Tobą
zaopiekował, hmm?
-Dlaczego?- zdziwiłam się. Przecież na Igrzyskach dobrze mu
szło. Chociaż…
-To przez ten wypadek… Postanowił zakończyć sezon
wcześniej.- mruknął trochę zasmucony. Rozumiałam go. Thomas jest nie tylko
wybitnym sportowcem, ale też niezawodnym przyjacielem.
Położyłam rękę na jego ramieniu i uśmiechnęłam się
pocieszająco. Odwzajemnił gest i pocałował mnie w czoło. Wstał i wyszedł do
łazienki. Zaczęłam się podświadomie obawiać spotkania z psycholożką, ale miałam
pewność, że mi to pomoże.
Uśmiechnęłam się mimowolnie, kiedy zobaczyłam Gregora
wychodzącego z łazienki. Miał na sobie tylko przyduże, szare spodnie od dresu.
Obserwowałam go, kiedy szukał jakiejś koszulki. Poszczególne mięśnie napinały
się i rozluźniały, gdy schylał się i przerzucał ciuchy. „On jest mój”- przeszło
mi przez myśl.-„Mój. Tylko mój i niczyj inny.”
Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
-Z czego się śmiejesz?- usłyszałam pytanie.
-Nie śmieję się. Tylko się uśmiecham- mruknęłam. Schlieri
przewrócił oczami.
-Na jedno wychodzi. O co chodzi?
-Myślę tylko o tym, jakie ma szczęście- odpowiedziałam.
Gregor spojrzał na mnie z rozbawieniem.
-Szczęście? Trafiłaś na najbardziej egoistycznego dupka, na
jakiego miałaś nieszczęście trafić- powiedział, siadając obok mnie. Roześmiałam
się cicho i przytuliłam do niego.
-Może. Ale jesteś moim egoistycznym dupkiem. I kocham cię-
wymruczałam w koszulkę, którą przed chwilą założył. Objął mnie ramieniem.
-Ja Ciebie też kocham. Najbardziej na świecie.
XXX
Budynek, w którym za chwilę miałam zwierzać się ze swoich
problemów, nie wyglądał zachęcająco. Był duży, szary i nieprzyjazny.
-Mam nadzieję, że nie wygląda to tak samo w środku-
mruknęłam so Gregora, wyglądając zza szyby samochodu.
-Dasz radę?- zapytał, patrząc na mnie z troską.
-Pewnie. Przecież oni są po to, żeby mi pomóc, no nie?-
uśmiechnęłam się. Może moje zachowanie nie pokazuje, że obeszło mnie to, co się
stało, ale tak na prawdę w środku byłam rozbita. Na małe kawałeczki. Czułam, że
Gregor o tym wie. Że próbuje mi pomóc. Ale ja się zamykam przed osobami
bliskimi. Staram się być twarda. Ani Gregor, ani Kamil, ani Ewa nic ze mnie nie
wyciągną. Lecz osoba zupełnie obca da radę otworzyć te drzwi, które tak
skrzętnie zamykałam przed światem. Nic
nie poradzę. Tak po prostu jest.
Pocałowałam Schlieriego w policzek i wysiadłam z samochodu.
Miałam tylko jedno postanowienie- nie będę płakać. Nie
rozpłaczę się przy obcej kobiecie.
XXX
Cholera. Łzy płynęły strużką po moich policzkach. Cały mój
misterny plan poszedł… daleko.
Szłam powoli chodnikiem, zmierzając na Bergisel. Miałam
wezwać taksówkę, ale stwierdziłam, że przejdę się i pozwolę łzom wyschnąć. Pani
psycholog była naprawdę miła i rozumiała każdy mój ruch. Poradziła mi, abym nie
ukrywała się przed przyjaciółmi, bo oni chcą dla mnie jak najlepiej. Wzięłam to
sobie do serca i postanowiłam, że po powrocie do domu, zadzwonię do Stochów.
Kiedy dotarłam na skocznię, rozejrzałam się zaniepokojona,
ale Pointner stał przy rozbiegu, więc miałam drogę wolną na trybuny, gdzie
zobaczyłam Morgiego.
-Cześć- powiedziałam do blondyna, kiedy tylko podeszłam.
Thomas spojrzał na mnie z uśmiechem.
-Hej, Mała- skrzywiłam się na słowo „mała”. Do tej pory
jedynie Kamil odnosił się do mojego wzrostu, ale on zastępował rażący mnie
wyraz „mała”, „skrzatem”.
-Nie mów do mnie „mała”- powiedziałam, po czym pacnęłam go
lekko w głowę.
-Robi się, Krasnalu- wyszczerzył się, a ja spojrzałam
wymownie w niebo.- Dlaczego płakałaś?- tym pytaniem zbił mnie z tropu.
Myślałam, że nie będzie tego widać, aż tak bardzo.
-Zbyt dużo razy widziałem jak płaczesz, żebym teraz miał się
na tym nie poznać, Krasnalu- powiedział, widząc moje zdezorientowanie.
-Byłam u psycholog a- powiedziałam.- Wiesz w jakiej
sprawie.- mruknęłam, pocierając przy tym nadgarstek. Kiwnął głową na znak, że
rozumie. Teraz ja postanowiłam zadać pytanie.
-Dlaczego nie trenujesz?- spojrzał na mnie ze smutkiem i
westchnął ciężko.
-Boję się- szepnął ledwie słyszalnie.- Chciałbym skakać.
Nawet bardzo. Ale… nie potrafię. Boję się. Po prostu.
Rozumiałam go. Ma prawo być przerażonym. Przecież ma córkę i
pewnie chciałby do niej wracać z każdego konkursu. Ale nie ma pewności. Nigdy
nie ma, a on już może jej mieć najmniej. Po tylu strasznych wypadkach, których
doświadczał…
Trąciłam go lekko ramieniem.
-Ej, będzie dobrze. Obiecuję!
-Jak możesz mi obiecać coś takiego?
-Mogę. Bo wiem, że będzie dobrze.
-Jesteś wróżką?
-Nie, krasnoludkiem.- mruknęłam, a on roześmiał się
radośnie.
Nagle usłyszałam głośne:
-TATUUUUUUUŚ!- odwróciłam się i zobaczyłam małą dziewczynkę
o blond włoskach i niebieskich oczkach, biegnącą w naszą stronę. Kątem oka
ujrzałam kobietę, która wycofywała się w stronę samochodu. „Pewnie była
Thomasa”, pomyślałam.
Morgi zerwał się na nogi i porwał w objęcia dzieciaka.
-Lilly, kochanie!- krzyknął, przytulając się do niej.
-Tęskniłam za Tobą, tatusiu- powiedziała malutka, a potem
spojrzała na mnie z nieukrywaną ciekawością.
-To Twoja nowa dziewczyna?- zapytała. Thomas zrobił się
czerwony na twarzy.
-Nie, Słonko. To jest Lizzie. Dziewczyna wujka Gregora-
odpowiedział, na co Lilly wyrwała się z jego uścisku i podbiegła do mnie.
-Będziesz moją ciocią?- zapytała, patrząc na mnie tymi
swoimi dużymi, niebieskimi oczami. Zarumieniłam się.
-Mam nadzieję, że kiedyś tak- mruknęłam, a Lilka przytuliła
się do mnie mocno.
-Kocham Cię, ciociu- powiedziała cichutko, a mnie łzy wzruszenia
napłynęły do oczy.
-Tez Cię kocham, Liluś- odpowiedziałam, również ją
przytulając.
-Widzę, że się lubicie- usłyszałam dobrze mi znany głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam szeroko uśmiechającego się Gregora. Jednak w jego
oczach coś błysnęło. Zazdrość? Nie, na pewno mi się przewidziało.
Mała oderwała się ode mnie i krzycząc „Wujek Gregor”,
rzuciła się w ramiona mojemu chłopakowi. On przytulił małą Lilly i poczochrał
jej włoski.
-Cieszę się, że Cię widzę, malutka- powiedział, czym wywołał
na małej buz ince szeroki uśmiech.
-Odwiedzisz nas kiedyś, wujku? Ale weź ze sobą Lizzie!-
powiedziała, kiwając zawzięcie główką.
-Oczywiście, że do Was wpadniemy- obiecał.- Ale teraz
zabieram Lizzie do domu, dobrze?- zapytał, wyciągając do mnie rękę. Lilly nie
była zachwycona, ale wyraziła zgodę.
Pożegnawszy się z Morgensternami, udaliśmy się do samochodu.
Gdy wsiedliśmy do niego, zauważyłam, że Gregor jest jakiś spięty. Nie
namyślając się długo, pocałowałam go w policzek i powiedziałam:
-Kocham Cię- nie spojrzał na mnie, bo skupiał się na drodze,
ale na jego twarzy rozkwitł uśmiech.
-Też Cię kocham.
----------
No i mamy kolejny rozdział. Mamy nadzieję, że jesteście zadowolone z długości ;) I, jak zwykle, piszcie jak wam się podoba ;)
Całusy, Milka i Molly ;***
Genialnie jest :D A Lily wygrała cały rozdział- taka słodka <333 Wujek Gregor, Ciocia Lizzie :)) A Kristi myślała pewnie tak jak Lily, że to jego dziewczyna xD Świetnie Wam idzie dziewczyny ♥♥♥ Może niech tak do końca będą szczęliwi, ale wcześniej niech się coś wydarzy :D Czekam na waszą wenę twórczą :)))
OdpowiedzUsuńBuziaki i weeeeny ;****
[ski-jump-love] [przyjaciol-wybieramy-sami] [prawda-wyjdzie-na-jaw]
WSPA-NIA-ŁY! Szczególnie zauroczyła mnie Lilly <3 Wszystko tak cudownie opisane, że po prostu się rozpływam z tej słodyczy :3 Gregor zrobił się ociupinkę zazdrosny? Mam nadzieję, że to pierwszy i ostatni raz ;) Z niecierpliwością czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
PS Nowy rozdział u mnie :)
http://to-chyba-przeznaczenie.blogspot.com/2014/08/rozdzia-xxx_22.html
Gregor zrobił się zazdrosny o Lily? Ja na jego miejscu nie konkurowała bym z tą małą ;) Pozdrawiam dziewczyny i weny :***
OdpowiedzUsuńLilly taka słodka, urocza no rozmarzyć się można. Ma mała gadanie ;)
OdpowiedzUsuńGregor zrobił się dziwny....
Czyżby kończyła się sielanka i kolorowe życie?
Zobaczę, co Dziewczyny wykombinujecie!
No rozdział jest suuuper, u Was wszystko jest super!
Ależ ja Was komplementuję ;) Ale jest to bardzo, bardzo szczere ;>
A tym czasem czekam na następny!
Pozdrawiam ♥
PS. Jak chcecie to u mnie jest nowy rozdział. Zapraszam! ;-)
Lilly! ♥ Mamo, kocham tego brzdąca! Takie to małe, niewinne, a skrada serce tak wielu osób!
OdpowiedzUsuńDługość faktycznie zadowalająca, a treść? Phi! Szał! ♥ Nawet ta słodycz jakoś przestała mi przeszkadzać, gdyż towarzyszy mi takie wspaniałe uczucie... Coś jakby lekkość, możliwość unoszenia się ponad chmury. :D Tylko... Greg już zazdrosny? Tak się zastanawiam... Jesli teraz tak jest, to jak może być później? Czyżby to zazdrość stała się punktem zaczepienia, którym kierować można się w przyszłości? :)
Weny! ♥
Prolog! Zapraszam! ♥
http://gib-nicht-auf-austria.blogspot.com/
Świetny blog, dopiero na niego trafiłam po tym powiadomieniu u mnie na blogu i bardzo mi się spodobał, poza piłką nożna lubię też skoki, a Gregor należy do moich ulubieńców, więc na pewno będę dalej czytać :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam dziewczyny, że znowu Was na jakiś czas opuściłam, ale teraz przeczytałam zaległe rozdziały i jestem na bieżąco :)
OdpowiedzUsuńLilly jest tak słodka, że ciężko jej nie kochać :3 Coś ostatnio Gregor jakoś podejrzanie się zachowuje. Czyżby zazdrość dawała o sobie znać? Mam nadzieję, że szybko wybije ją sobie z głowy. Czekam na kolejny rozdział :*
PS. Zapraszam na kontynuację ^^ new-ski-life.blogspot.com
http://spojrzenie-naszych-oczu.blogspot.com/- szóstka na Wellingerze :)
OdpowiedzUsuńps. Przepraszam za spam ;*
*przepraszam za spam*
OdpowiedzUsuńhttp://sztuka-zapominania-ski.blogspot.com/2014/08/1-nie-spodziewam-sie.html serdecznie zapraszam na jedynkę :)