piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 15
,,Little Party Never Killed Nobody"
Lizzie
,,A little party never killed nobody,
So we gon' dance until we drop.
A little party never killed nobody,
Right here, right now’s all we got."

Wystroiłam się w moją nową sukienkę i buty, włosy zostawiłam rozpuszczone i nałożyłam lekki makijaż. Gdy wyszłam z łazienki Gregor i Thomas już byli gotowi w swoich garniturach. Musiałam przyznać, że wyglądali bardzo seksownie.
-Wyglądasz pięknie- mój chłopak podszedł do mnie i pocałował.
Taksówka zawiozła nas pod salę, gdzie było już pełno skoczków i ich partnerek. W tle leciał jakiś spokojny jazz.
-Na początku będą przynudzać, później będzie już luz- szepnął mi do ucha Gregor, widząc moją skrzywioną minę.
Na scenę po kolei wchodzili trenerzy i dziękowali swoim podopiecznym. Walter Hofer wygłosił podziękowania za sprawiedliwą walkę. Bezcenne były znaczące spojrzenia skoczków. Kiedy skończył swoją przemowę, na salę weszli kelnerzy i kelnerki z jedzeniem i napojami alkoholowymi. Wypiliśmy z Gregorem po drinku i ruszyliśmy na parkiet. DJ puszczał aktualne hity i piosenki, których po prostu nie mogło zabraknąć. Gdzieś na sali szalał Tom Hilde w różowym garniturze. Gregor trzymał mnie mocno w pasie, jakby się bał, że gdzieś ucieknę. Na początku może i tak było, ale teraz atmosfera się rozluźniła. Wszyscy szaleli w rytm muzyki, a alkohol lał się strumieniami. Nie sądziłam, że ktokolwiek może mieć tak mocną głowę jak Piotrek Żyła.
Wirowałam na parkiecie, a moje ciało chyba zapomniało, że jestem niesamowitą niezdarą. Nagle Gregor uśmiechnął się i obrócił mną tak, że znalazłam się w ramionach innego skoczka. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, ale zaraz moją twarz rozjaśnił uśmiech, bo zobaczyłam Kamila. Kątem oka ujrzałam, że Gregor tańczy z Ewką.
-Myślałem, że nie tańczysz- Kamil starał się przekrzyczeć muzykę.
-Bo nie tańczę!- odpowiedziałam, śmiejąc się.
Podwójny Mistrz Olimpijski przewrócił oczami. Tańczyliśmy jeszcze chwilę, po czym usiedliśmy przy stoliku. Sekundę później pojawili się Gregor z Ewą. Oboje byli zdyszani i spoceni. Mój chłopak usiadł obok mnie i objął ramieniem.
-Widzę, że Ewa nieźle Cię wykończyła- mruknęłam.
-Nigdy więcej- wydyszał. Wszyscy wybuchli szczerym śmiechem.
Zatraciliśmy się na chwilę w rozmowie zakrapianej alkoholem. Wtem dołączył do nas ,,lekko" podpity Morgi. Zataczał się dosyć poważnie i byłby upadł, gdyby chłopaki nie pociągnęli go na siedzenie. Nagle Kamil zerwał się z miejsca, porywając Ewkę za ręce i ruszył w kierunku parkietu.

Gregor

Godzinę później ludzie na sali powoli zaczynali się słaniać. Morgi siedział koło mnie i bełkotał coś pod nosem. Chwilę później zwalił się na stół i po prostu zasnął. Lizzie zaniosła się śmiechem, a ja pomyślałem, że nigdy nie doprowadzę się do takiego stanu. Wtedy do naszego stolika podszedł Pointner. Myślałem, że chce ochrzanić Morgiego, ale zauważyłem, że sam jest już nieźle podpity. Wyciągnął rękę w stronę Lizzie i zapytał:
-Możemy zatańczyć?- dziewczyna spojrzała na mnie z lekki przerażeniem w oczach. Chciałem już odesłać trenera do jakiejś innej laluni, ale on złapał Lizzie i pociągnął w stronę parkietu. Moja mina musiała wyglądać zabójczo. Westchnąłem głęboko i obserwowałem ich poczynania na parkiecie, ale po chwili zniknęli w tłumie. No i zostałem sam, nie wliczając zlanego w trupa Morgensterna, który chrapał tak głośno, że nie zagłuszała go muzyka.
Niespodziewanie podszedł do mnie Tom Hilde, który nadal był ubrany w przerażająco różowy garnitur.
-Hej, stary! Czy to nie Twoją dziewczynę Pointner poprosił do tańca?- zapytał. Spojrzałem na niego z niepokojem.
-Tak, a co?- Tom kiwnął do mnie, na znak, że mam iść za nim. Podniosłem się z miejsca, zostawiając Thomasa samemu sobie i pobiegłem za Norwegiem. Scena, która ukazała się moim oczom była na tyle absurdalna, że musiałem się zatrzymać. Lizzie była przyciśnięta do ściany przez Alexa, który starał się ją pocałować... albo jeszcze gorzej. Moja dziewczyna próbowała się od niego uwolnić, ale nie było to łatwe, nawet jeśli pomagało jej w tym kilku skoczków. Spojrzałem zszokowany na Toma, który wydawał się być mniej więcej tak samo przerażony co ja. Wtedy usłyszałem krzyk Lizzie, który sprowadził mnie na ziemię. ,,Co ja tu jeszcze robię?" zbeształem się w myślach i ruszyłem w stronę mojego ,,wspaniałego" trenera. Położyłem rękę na jego ramieniu i z olbrzymią siłą obróciłem go w swoją stronę. Wtedy właśnie poczułem na swojej twarzy jego pięść. Zachwiałem się lekko, a moje zszokowanie osiągnęło apogeum. Lecz kiedy zobaczyłem, że z powrotem odwraca się w stronę Lizzie, zamroczyła mnie czysta wściekłość. W sekundę znalazłem się obok Lizzie, którą odepchnąłem prosto na Maćka Kota, który złapał ją i odprowadził. Ja za to zająłem się Pointnerem. Uderzyłem go pięścią w szczękę i od razu poprawiłem ciosem w brzuch. Zgiął się w pół i jęknął dosyć głośno. Przestraszyłem się trochę, że mogło mu się coś stać, ale nie żałowałem zadanych mu ciosów.
-Jeżeli jeszcze raz ją tkniesz, będzie gorzej- wycedziłem przez zaciśnięte zęby. Ktoś położył mi rękę na ramieniu i popchnął mnie w stronę, gdzie prawdopodobnie była teraz Lizzie. Kątem oka zobaczyłem, że to Kofler. Byłem nabuzowany adrenaliną i negatywnymi emocjami, ale kiedy zobaczyłem moją panią dziennikarz zalaną łzami, skuloną obok Maćka, który szeptał jej coś do ucha, poczułem tylko smutek, że musiała czegoś takiego doświadczyć. Podbiegłem tam i otoczyłem ją ramieniem. Była roztrzęsiona.
-Spokojnie, już dobrze- mruczałem jej do ucha.-Dopóki jesteś ze mną nikt Cię nie skrzywdzi.
Kot gdzieś się ulotnił, podobnie z resztą jak Kofi. Lizzie tylko pokiwała głową i wtuliła się we mnie, na nowo zalewając się łzami.

Lizzie
,,And I am feeling so small,
It was over my head,
I know nothing at all..."

Wszystkie kolory mi się rozmywały. Kręciło mi się w głowie i zupełnie nie wiedziałam co się dzieje, dopóki nie poczułam zimnej ściany na moich plecach i jego oddechu na szyi. Jego ręce błądziły niebezpiecznie nisko. Jak przez mgłę widziałam kilku skoczków, którzy chcieli mi pomóc, ale nie potrafili nic zdziałać. Nie wiedziałam skąd pojawił się przy mnie Gregor, ale chwilę później wylądowałam w objęciach Maćka. Zauważyłam jeszcze dziką furię na twarzy Gregora, gdy uderzył Pointnera w szczękę. Maciek odprowadził mnie na korytarz i posadził na ławce. Później pojawił się Gregor i otoczył mnie ramieniem.
-Spokojnie, już dobrze- szeptał.-Dopóki jesteś ze mną, nikt Cię nie skrzywdzi.
Chciałam mu odpowiedzieć, ale tylko się rozpłakałam. Gregor, widząc w jakim jestem stanie, wziął mnie do łazienki i otarł łzy.
-Nie płacz już, proszę- powiedział.
-Dotykał mnie tam, gdzie tylko ty możesz mnie dotykać- odpowiedziałam i wtuliłam się w jego ramiona.
-Obiecuję Ci, że następnym razem urwę mu łeb-zapewnił mnie Gregor. Sama nie wiem co teraz czułam. Wstyd? Obrzydzenie? Strach? Wciąż miałam przed oczami to straszne doświadczenie, wciąż czułam jego dłonie na moim ciele i pijacki oddech na szyi. Nie wiem jak długo tak staliśmy wtuleni w siebie, ale słuchając jego bicia serca powoli się uspokajałam. Jest tutaj ze mną, więc nic mi się nie stanie. Spojrzałam na twarz Gregora. Z rozciętej wargi ciekła mu po brodzie krew.
-Zranił Cię...-szepnęłam. Zmoczyłam chusteczkę i zmyłam czerwoną ciecz. Syknął cicho, gdy przyłożyłam mu ją do rany na wardze.-Wróćmy do hotelu-powiedziałam i wyszliśmy z budynku. Kroczyliśmy po ciemnych, zaśnieżonych ulicach, aż dotarliśmy do hotelu. Żadne z nas się nie odezwało, pogrążone we własnych myślach. Gdy tylko weszliśmy do pokoju, oznajmiłam, że idę wziąć prysznic i zniknęłam za drzwiami łazienki.

Gregor

Usiadłem na łóżku, gdy Lizzie weszła do łazienki. Byłem na siebie wściekły, że nie uchroniłem jej od tej sytuacji. Najgorsze było to, że nie wiedziałem jak jej pomóc. Zapewniałem ją, że będzie dobrze, ale sam do końca nie byłem tego pewny. Widziałem w jej oczach zagubienie, które rozbijało moje serce na kawałeczki.
Wziąłem do ręki telefon Lizzie i znalazłem numer Kamila Stocha.
-Halo?- odebrał po trzech sygnałach.
-Cześć Kamil, tu Gregor- przywitałem się.
-Gdzie wy jesteście? Jak Lizzie się czuje?- próbował przekrzyczeć nadal głośną muzykę.
-Jesteśmy w hotelu. Słuchaj Kamil, mam prośbę. Mógłbyś z Ewą do nas przyjechać? Może Ewa do niej dotrze.
-Jasne, stary, nie ma problemu- odpowiedział.
-Weźmiecie ze sobą Thomasa? On chyba nadal śpi przy stoliku.
-Spoko, będziemy za piętnaście minut- zapewnił i rozłączył się. Podszedłem pod drzwi łazienki skąd już jakiś czas nie dochodził szum wody.
-Lizzie?- zapukałem lekko w drzwi- Wszystko gra?- zapytałem, ale odpowiedziała mi tylko cisza. Poczułem ucisk w żołądku, gdy przypomniałem sobie, że rano zostawiłem na półce pod lustrem żyletkę. Zacząłem walić w drzwi i krzyczeć, ale nie słyszałem najcichszego głosu z drugiej strony. Poczułem na moich policzkach łzy, a krzyki stawały się coraz bardziej bezsilne. Gdy już nie miałem nadziei, usłyszałem dźwięk przekręcanego klucza. Wpadłem jak burza do pomieszczenia. Lizzie stała pośrodku łazienki. W jednej ręce trzymała żyletkę, druga była cała zakrwawiona. W jej oczach czaiło się przerażenie. Podbiegłem do niej w chwili, gdy zemdlała. Serce waliło mi jak oszalałe. Nie wybaczę sobie, jeśli ona zrobiła sobie coś poważnego. Ułożyłem ją na podłodze i otworzyłem okno. Nie potrafiłem sobie przypomnieć, co powinienem zrobić. Wziąłem ją za rękę i błagałem, żeby się obudziła.
Tak zastali mnie Ewa, Kamil i Thomas.
-Co się sta…- urwała żona Stocha, gdy zobaczyła krew płynącą z ręki Lizzie. Widocznie nie straciła głowy jak ja, bo uniosła jej lekko nogi i sprawdziła oddech.
-Dzwoniłeś na pogotowie?- zapytała, a ja popatrzyłem na nią, jakby spadła z kosmosu.
-Pogotowie…- palnąłem się w czoło. Mój mózg w najważniejszych momentach odmawiał posłuszeństwa. Ale wtedy poczułem, jak dłoń Lizzie lekko mnie ściska.
-Och, Gregor…- wyszeptała, a ja wziąłem ją w ramiona. Taką kruchą, słabą, przestraszoną. Pocałowałem jej czoło i zacząłem szeptać do ucha:
-Nigdy więcej mi tego nie rób, słyszysz? Oszalałbym, gdyby coś Ci się stało.
-Przepraszam…- powiedziała słabym głosem, a po jej policzkach popłynęły łzy.
-Gregor, przynieś mi apteczkę i zostaw nas same- rozkazała Ewa. Pocałowałem blade usta mojej dziewczyny i ułożyłem jej roztrzęsione ciało z powrotem na podłodze. Podałem pani Stoch apteczkę i wyszedłem z łazienki. Kamil i Thomas nerwowo przemierzali pokój. Popatrzyłem ze zdziwieniem na Morgiego.
-Kiedy opowiedział mi co się stało- mówiąc to wskazał na Kamila.- Od razu wytrzeźwiałem. Nie myślałem, że to tak się skończy.
Kilkanaście minut później, które dłużyły mi się w nieskończoność, drzwi łazienki uchyliły się i ukazał się w nich Ewa.
-Przenieś ją na łóżko, niech odpoczywa- zwróciła się do mnie, a ja posłusznie wykonałem polecenie. Kiedy Lizzie zasnęła, ukryłem twarz w dłoniach i pozwoliłem, aby moja słabość znalazła ujście. Ewa, Kamil i Thomas zaczęli mnie pocieszać. Kiedy tylko się uspokoiłem, mocno im podziękowałem. Chwilę później państwo Stoch udali się do siebie. Nie spałem całą noc, nie mógłbym zasnąć. Thomas siedział ze mną i swoim milczeniem dodawał mi otuchy. Powinienem być szczęśliwy, że mam wokół siebie tylu życzliwych ludzi. A przede wszystkim mam Lizzie, dla której mógłbym poświęcić wszystko.ąą





Ufff... to się porobiło... To był jak na razie najtrudniejszy rozdział jaki napisałyśmy. Łezka się w oku kręciła... Nadal jesteśmy w szoku, jak mogłyśmy im to zrobić ( w szczególności Lizzie), ale to była taka spontaniczna decyzja, a pomysł na bójkę z Pointnerem narodził się razem z pierwszymi rozdziałami. Trzymajcie się i piszcie, co sądzicie.
Do następnego, Milka i Molly :)

PS. Chcemy serdecznie Wam podziękować za komentarze!!! Jesteście wielkie, dajecie tyle motywacji do dalszej pracy. No po prostu jedno wielkie DZIĘKUJEMY! <333

6 komentarzy:

  1. Jedyne co mogę powiedzieć o tym rozdziale: WOW.
    Po pierwsze, ładna długość. :) Może to nie jest dosyć istotne, bo kiedy wszystko jest ładnie i treściwie napisane jest w porządku i można być zadowolonym, lecz tutaj i długość jest przyzwoita, bo w trakcie czytania nie żałuje się, że zaraz się skończy i trzeba będzie czekać na następny odcinek, pozostawiając niedosyt. Wy, dziewczyny, świetnie to ugryzłyście, ale ja i tak mam niedosyt... Wiecie dlaczego? Banalnie proste. Zgadniecie? :D Dobra, przestaję bawić się w podchody. Niedosyt pozostał dlatego, że ja chcę więcej! Teraz! Już! Natychmiast! :) Cóż, w tej kwestii muszę uzbroić się w cierpliwość i czekać do następnego piątku.
    Po drugie, Lizzie... Z jednej strony tak strasznie jest mi jej szkoda, ale z drugiej... Matko, jak ona mnie zdenerwowała! No jak to od razu okaleczać siebie samą?! Rozumiem, została zraniona. To trauma, zwłaszcza dla kobiet, ale... Cholera jasna, no! Ona ma przy sobie Gregora, którego miłość, troskę, opiekę czuje na każdym kroku! Lizzie, wywiniesz mi jeszcze raz podobny numer- nie ręczę za siebie! (I kij z tym, że to fikcja literacka. :))
    Po trzecie, wspaniała postać Gregora. Jego miłość jest niesamowita. Taki wrażliwy, opiekuńczy. Zaangażował się, ale z racji, że ja jestem na ogół pesymistką- miłość nie jest kolorowa. Boję się, że uczucia mogą go zranić, pokonać nawet w jakimś głębszym, ukrytym sensie.
    Po czwarte, Pointner! No co za człowiek! A ten co? Kryzys wieku średniego czy już żadna seryjnie go nie chce?! Jak on w ogóle mógł o czymś takim myśleć?! Matko, zamordowałabym tępym widelcem. -.- Ciekawe, jak teraz wyglądać będą jego kontakty ze swoimi podopiecznymi. Czyżby tutaj szykowało się zwolnienie i w jego miejsce Kuttin? :) A ja to bym na niego odpowiedzialność karną ściągnęła! A co? Nie wiem jak, ale dożywocie by dostał z góry. Nawet dwa. :P (Tak, świat gdybym to ja przejęła nad nim władzę. Strach się bać. :))
    Po piąte, hahaha. :D Mimo tragedii w tle, Hilde w różowym garniaku i Morgi zalany do tego stopnia, że spał pod stolikiem i tak śmieszy. :D
    Po szóste, jej... Jestem pełna pozytywnych emocji w stosunku do Ewy. Jak dobrze, że zachowała -jako jedyna- zimną krew. Mam nadzieję, że teraz weźmie w swe skrzydła Lizzie i wszystko wytłumaczy, pokaże prawdziwą, słuszną perspektywę widzenia i postrzegania tego zajścia z Pointerem.
    Dziękuję za miły czas spędzony na czytaniu rozdziału pisanego przez Was. ♥3
    Czekam na następny. ♥

    http://wiaze-z-toba-codziennosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. O.MÓJ.BOŻE! Dziewczyny jesteście po prostu... genialne!!!
    1. Pomysł na bójkę był według mnie strzałem w dziesiątkę. Cały opis całkowicie oddawał dramat sytuacji.
    2. Te detale, które tu dodałyście - po prostu bajka :3 Tom w różowym garniturze, zalany Morgi, Piotrek który potrafi wyjątkowo dużo wypić... Macie dar do rozśmieszania czytelnika :D
    3. Incydent z żyletką - w życiu bym się nie spodziewała! Szybka interwencja Ewy po prostu na wagę złota.
    Chyba wychodzi na to, że z każdym komentarzem będę was chwalić za styl i pomysłowość, ale inaczej się nie da :* Mogę z czystą przyjemnością stwierdzić, że zakochałam się w waszym blogu :) Wierzcie mi, to nie lada komplement z mojej strony - jeszcze nigdy nikomu tak nie napisałam :* Życzę wam duuuuużo weny i wielu tak wspaniałych pomysłów :*
    PS Wpadniecie na 24 rozdział do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie było mnie tu tydzień, a tu tyle się dzieję :D Po prostu wielkie i duże WOW! Rozdział bombowy! Morgi powinien brać lekcje trzeźwości od Piotrka ;) Kamil z Ewą idealnie dopasowani do sytuacji. Podobnie jak Hilde z różowym garniturem :D Dobrze, że Gregor skumał dlaczego tak długo nie wychodzi z łazienki. I natychmiastowa reakcja Ewy ocalała Lizzie życie. Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku, ale zamieszanie ;) Hilde w różowym garniaku WOW. Thomas, który spał na stole bezkonkurencyjny ;) Najbardziej podoba mi się długość, wena dopisuje, a to najważniejsze. Całość cudowna, a ta bijatyka... sama chciałabym w takiej uczestniczyć jako osoba trzecia ^^ Piszcie dalej, dużo weny. Buźki ;**

    Zapraszam na trzeci rozdział

    http://chlopakczyprzyjaciel.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. Różowy garniak :D Wymiata !!
    Mmm Thomas i stół :D HaHa ! <3
    Ooo i taka fajna bijatyka :D
    Rozdział w ogóle taki dłuugi - lubię takie <3
    Miłość Gregorka *.* Czy On nie jest słodki ? :D
    I ta Ewa ... :D Lubię ją !!
    Czekam na następny, a rozdział jak i wgl cały blog to jedne wielkie WOW ! :D
    Buziaki :****

    OdpowiedzUsuń
  6. http://to-chyba-przeznaczenie.blogspot.com/2014/08/rozdzia-xxv.html Wpadniecie na 25? :*

    OdpowiedzUsuń