Rozdział 7
„Don’t Cry”
Gregor
“Don’t you cry tonight,
I still love you baby,
Don’t you cry tonight,
There’s a heaven above you baby”
Po treningu nie widziałem się z Lizzie. Właściwie nie
spotkałem się z nią cały dzień. Kiedy nie odebrała po raz dziesiąty telefonu,
zacząłem się nieco obawiać. Że ją rozczarowałem, że spodziewała się czegoś
innego. Postanowiłem jej jednak nie męczyć. Skoro nie wychodzi z pokoju, to
znaczy, że nie chce wyjść. Stwierdziłem, że odwiedzę ją jutro. Sam za to
postanowiłem pospacerować po wiosce olimpijskiej. Nie zauważyłem upływu czasu,
dopóki nie wszedłem do swojego pokoju, a Morgi chrapał w najlepsze. Dopiero
wtedy spojrzałem na zegarem i złapałem się za głowę, widząc, że spacerowałem do
wpół do pierwszej w nocy. Wziąłem szybki prysznic i wpakowałem się do łóżka,
myśląc o dniu wolnym od treningu, i o tym, jak spędzę go z Lizzie.
Otworzyłem oczy i przeciągnąłem się. Wyskoczyłem spod
kołdry, przeczesałem włosy, umyłem zęby i ubrałem dżinsy i moją ulubioną koszulę
w kratę. Nie zważając na pytające spojrzenia Thomasa, wybiegłem z pokoju. Od
razu swoje kroki skierowałem w kierunku hoteli dla dziennikarzy. Znałem
dokładnie położenie jej pokoju, chociaż byłem tam tylko raz. Zapukałem
delikatnie w duże, drewniane drzwi. Nie otworzyły się od razu, ale kiedy to
zrobiły, zobaczyłem moją małą dziewczynkę z rozczochranymi włosami i
zaczerwienionymi oczami. Uśmiech od razu zniknął z mojej twarzy. Chciałem
zapytać co się stało, ale ona rzuciła mi się w ramiona, wybuchając płaczem.
Objąłem ją i przytuliłem mocno. Lizzie zaczęła mówić coś po polsku.
-Hej, kochanie- mruknąłem- nie bardzo Cię rozumiem.
-To chyba nawet dobrze- szepnęła, wciąż wtulona w moją
koszulę. Nie wnikałem. Coś w mojej podświadomości mówiło mi, że nie chcę wiedzieć.
Ująłem jej twarz w dłonie i scałowałem łzy z policzków.
-Słuchaj, Lizzie- powiedziałem, patrząc jej w oczy- nie
wiem, co się stało i jeśli nie chcesz mi mówić- zrozumiem… ale chcę, żebyś na
ten dzień, na chwilę, o tym zapomniała- spojrzała na mnie ze zdziwieniem-
Zabieram Cię na spacer- wyjaśniłem. Lizzie z niepokojem przeczesała dłonią
włosy.
-No nie wiem, Gregor…- mruknęła. Głos jej się załamał na
drugiej sylabie mojego imienia. Nie wiedziałem, czy to dobry znak, czy nie, ale
nie zastanawiałem się nad tym długo. Moja wspaniała dziewczyna była smutna i
byłem w stanie zrobić dla niej wszystko.
-Żadne „no nie wiem, Gregor”- powiedziałem, przedrzeźniając
ją z uśmiechem i odwracając ją w stronę jej pokoju- Poczekam tutaj, a ty się
szykuj.- popchnąłem ją lekko, a ona z głośnym westchnieniem ruszyła w stronę
łazienki. Kiedy w końcu uznała, że jest gotowa (trochę to trwało, nie powiem)
wziąłem ja za rękę i ruszyłem na przód, nie bardzo wiedząc, gdzie ją zabiorę.
Wędrowaliśmy po wiosce olimpijskiej, a ja opowiadałem Lizzie
najśmieszniejsze i najgłupsze sytuacje, które spotkały mnie w kadrze. Moja
dziewczyna nie uśmiechnęła się jednak ani razu. Po około godzinie ciągłego
paplania, zamilkłem i westchnąłem ciężko, nie wiedząc jak ją pocieszyć. Znowu
zacząłem się zastanawiać, czy wszystko poszło według jej oczekiwań. Może się
pospieszyliśmy? Może ja zawiodłem?
Wziąłem głęboki wdech i zapytałem:
-Lizzie? Czy… no wiesz. To, że jesteś smutna, ma związek z…
tamtą nocą?- poczułem, że się czerwienię, a ona spojrzała na mnie tymi swoimi
wielkimi, pięknymi, zielonymi oczami.
-Chyba żartujesz- powiedziała- To…była najwspanialsza noc w
moim życiu, Gregor. Tyle, że… wczoraj moje życie strasznie się pokomplikowało i
to tylko i wyłącznie z mojej winy. Zrobiłam straszne głupstwo i teraz tego
bardzo żałuję- słuchałem wszystkiego, co mówiła bardzo uważnie. Kiedy
skończyła, przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem mocno. Pocałowałem jej
czoło, potem czubek nosa, a na koniec delikatnie musnąłem usta.
-Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć?- zapytałem. Jej
oczy zaszkliły się, zagryzła wargę i nic nie powiedziała, wtulając się w moją
pierś.
--------------
Kolejny rozdział za nami :) Jak zwykle mamy szczerą nadzieję, że się Wam spodobało ;) Mamy także małą prośbę: jeśli czytasz, zostaw komentarz. Fakt, że wiemy, że ktoś to czyta, daje nam olbrzymią motywację do dalszej pracy :)
Do następnego ;3 Milka i Molly :*
Ej, czemu tak krótkooo, co?
OdpowiedzUsuńWciągnęłam się, utożsamiłam po części a tutaj... Ej, no nie bawię się tak. ;c
Ostatnie słowa, niby na pozór banalne, lecz mnie rozczuliły. :)
Czekam na następny rozdział.
Weny!
Buziaki. ;*