piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział 32
„Thinking out loud”
Gregor
“Take me into your loving arms
Kiss me under the light of a thousand stars
Place your head on my beating heart”

Była piękna. Niezwykle piękna. Biała sukienka lśniła na niej, włosy opadały lekkimi falami na ramiona. Długi welon ciągnął się za nią, jakby wyłaniała się z mgły.
Gdy pierwszy raz ją ujrzałem, straciłem dech w piersiach. Czułem, że dostaję od życia najpiękniejszy prezent na świecie. I to na własność. Ona będzie zaraz tylko dla mnie.
Po mojej prawej stronie stanął Thomas, który wyglądał na równie oczarowanego, co ja. Nie przejmowałem się tym jednak. Nie mogłem teraz być zazdrosny. To mnie powiedziała „tak” i to ja mam za chwilę zostać mężem Lizzie Domańskiej. Lizzie Schlierenzauer.
Kiedy ona i Ewa stanęły przy  ołtarzu, kiedy spojrzałem w jej oczy, kiedy zobaczyłem w nich wielką miłość, skierowaną na moją osobę, poczułem, jak się wzruszam. Oto ja, Gregor Schlierenzauer, młody, rozpuszczony sportowiec, brałem za żonę cud. Prawdziwy, niziutki, zielonooki cud.
Pomyślałem o tym, co przeze mnie przeszła i przysięgłem przed samym sobą, że nigdy już nie zapłacze z mojego powodu. I niech mnie pochłonie piekło, jeżeli tak się stanie.
Złapałem ją za ręce, kiedy odmawialiśmy przysięgę. Pomimo tego, iż braliśmy ślub w Zakopanem, msza była po niemiecku, z racji mojego oczywistego braku umiejętności w języku polskim.
Ksiądz ogłosił, że jesteśmy ze sobą związani na wieki. Wziąłem mojego krasnoludka w ramiona i pocałowałem z całej siły.
-Kocham Cię, Słonko- wymruczałem w jej usta. Poczułem, jak się uśmiecha i powtarza wyzwanie.
Chciałbym powiedzieć, że byłem szczęśliwy, ale to stanowczo za mało, by wyrazić moje uczucia.

XXX

Jedno trzeba przyznać: polskie imprezy są niesamowite. A szczególnie wesela. Nigdy nie sądziłem, że po tylu kieliszkach można jeszcze chodzić, a co dopiero tańczyć, ale polscy koledzy ciągle udowadniali mi, że limit alkoholu we krwi nie istnieje.
Lizzie nadal wyglądała przepięknie. Nawet kiedy jej włosy sterczały na wszystkie strony, a dół jej sukienki był czarny od brudu z podeszw, które rytmicznie przydeptywały tkaninę.
Wirowaliśmy na parkiecie praktycznie bez przerwy. Nie miałem pojęcia, jak Lizzie wytrzymuje w tych olbrzymich szpilkach, ale kiedy ją o to zapytałem, odpowiedziała, że kobieta może wiele poświęcić, by wyglądać pięknie. Nie uwierzyła mi, kiedy stwierdziłem, że ona zawsze wygląda nieziemsko.
Podczas jednej z wolniejszych piosenek, moja żona oparła się o mnie i wymruczała, że jest zmęczona. Momentalnie wziąłem ją na ręce i żegnając się z wszystkimi, wniosłem do pokoju, który wynajmowaliśmy. Po szybkim (wspólnym) prysznicu, położyliśmy się do łóżka. Obojgu z nas kleiły się oczy, więc poważnie wątpiłem, czy nasz oficjalny „pierwszy raz”, który na pewno pierwszym nie był, dojdzie do skutku.
Pani Schlierenzauer położyła mi dłoń na policzku i szepnęła cicho:
-Kocham Cię, Greg- wtuliła się w moją klatkę piersiową i westchnęła. Pogładziłem jej włosy i pocałowałem w czubek głowy.
-Też Cię kocham, Elżbhietkho…- wymruczałem, próbując prawidłowo wymówić jej pełne imię. Zaśmiała się cicho.
-Jak możesz być moim mężem, skoro nie umiesz poprawnie wymówić mojego imienia?

-Jeszcze się nauczę- obiecałem.- Przecież mamy czas…




----------------
To już naprawdę ostatni słodki rozdział. W kolejnym już zacznie się dziać :D
Jak tam u Was po świętach? Prezenty udane? Jak dla nas najlepszym prezentem była wiadomość, że Kamil leci na Turniej Czterech Skoczni :)
U nas dzisiaj spadł śnieg :) Więc w końcu się doczekałyśmy :D
Buziaki, Milka i Molly :*

9 komentarzy:

  1. Prezenty udane! Zwłaszcza ten Kamila :)
    Lizzie i Gregor wzięli ślub. Hura! Jak ja bym chciała zobaczyć Schlirenzauera po kilku głębszych :P
    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie było mnie kilka rozdziałów tutaj, wiem...
    Jakoś sama sobie tego nie umiem wytłumaczyć i jeszcze raz bardzo Was przepraszam, dziewczyny. ;*
    Ale... No trochę człowieka nie było, a tutaj Greg już żonaty! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam jedno pytanie - dlaczego tak krótko??? ;)
    Ale rozdział świetny ^^ Niech lepiej Schlieri bierze się do roboty i uczy w końcu polskiego, bo chociaż imię wypadałoby umieć z siebie wydusić ;) Aż miło czyta się take słodkości i boję się, co wykombinujecie, skoro "w kolejnym już zacznie się dziać" ;)
    Prezenty się udały ^^ No i w końcu spadł śnieg, bo święta bez śniegu to nie święta ;)
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Prezenty wspaniałe, a Kamila najlepszy :D Za to zła wiadomość po świętach... Przytyłam... xD :P
    Gregor się ożenił!? ;o Taki rozpuszczony chłopiec ;3 I jak Miris chcę zobaczyć takiego Grega :D Ale innymi też nie pogardzę ;) A że zabawa w Polsce najlepsza to wiadomo, ale że w Polsce wszystko można to chyba oczywiste! ;) No i jak można nie umieć wymówić imienia własnej żony, hę? :D
    Happy New Year Dziewczyny :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam serdecznie na nowe opowiadanie, ze skoczkami Niemieckimi w roli głównej! :) Prolog już się pojawił:
      http://never---give-up.blogspot.com/

      Usuń
  5. Hm... trochę mi się wydaję, że te opowiadania oparte są na pewnym filmie. Jeśli potem menedżerka Gregora, albo ktoś będzie chciał zabić Lizzie i spali ich dom, to odkryłam fabułę oglądając pewien film.

    OdpowiedzUsuń
  6. No jakim cudem już ślub?!
    Szybcy są , oj szybcy...
    Nie przepadam za słodkościami w twórczości , ale taki rozdział zdecydowanie na PLUS , pomimo tego iż czekam na akcję;D♥
    Czekam , kochane i mam nadzieję iż się doczekam szybciutko!
    Ann!

    http://wiaze-z-toba-codziennosc.blogspot.com
    http://du-sei-stark.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Przesłodki przewspaniały rozdział :))) Aż miło się czyta :3 Ciekawe co wy tam wymyśliłyście skoro to ostatni taki ;) Na kolanach dziękuję za cytat z piosenki Eda :)))
    Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń