Rozdział 33
„Wicked game”
Lizzie
Chris Isaak „Wicked game”
“The world was on fire and no one could save me but you.
It’s strange what desire will make foolish people do”
„Wicked game”
Lizzie
Chris Isaak „Wicked game”
“The world was on fire and no one could save me but you.
It’s strange what desire will make foolish people do”
Gregor wyjechał do Einsiedeln na zawody Letniej Grand Prix. Początkowo
miałam jechać z nim, ale kiedy wróciliśmy z Wisły nie czułam się
najlepiej i odpoczywałam w łóżku cały ostatni tydzień. Moja walizka
była starannie spakowana, na wypadek gdybym wyzdrowiała. Ale tak się nie
stało. Od samego rana bolała mnie głowa, a kiedy tylko Gregor wyszedł,
pobiegłam szybko do toalety, bo zebrało mi się na wymioty. Nie miałam
pojęcia co się ze mną dzieje. Byłam obolała, zmęczona i trochę
przestraszona. Sięgnęłam do kieszeni po telefon i siedząc na podłodze,
zadzwoniłam do osoby, która jako jedyna mogła mi teraz pomóc.
-Thomas, pomóż mi…- wyszeptałam.- Przyjedź, proszę…
-Ale co się dzieje?- zapytał przestraszony.
-Nie wiem… po prostu przyjedź- poprosiłam jeszcze raz, a on obiecał,
że będzie za pół godziny.
Trzydzieści minut oczekiwania na Thomasa dłużyły mi się
niemiłosiernie. Nie miałam nawet siły, aby dowlec się do łóżka,
więc leżałam na podłodze.
Kiedy Thomas w końcu się pojawił, przeniósł mnie na łóżko i
zaczął wypytywać co się dzieje. Nie mogłam mu odpowiedzieć, bo sama
nie potrafiłam. Jęknęłam tylko i zwinęłam się w kłębek.
-Może pojedziemy do lekarza?- zaproponował.
-Nie…
-Pojedziemy. Chodź tu- wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu.
Byłam mu wdzięczna za to, że postawił na swoim, bo nie wiem, jak długo
mogłabym jeszcze wytrzymać.
-Gdzie jest Gregor?
-Pojechał na zawody- pisnęłam cicho, trzymając się za brzuch.
-I zostawił cię w takim stanie?!- podniósł lekko głos.
-Nie krzycz… rano czułam się dobrze- odpowiedziałam, a on tylko
westchnął.
Thomas zaprowadził mnie pod same drzwi gabinetu i zaczekał na korytarzu.
Lekarz wypytywał mnie o dolegliwości i wstępnie mnie zbadał. Potem
podał mi jakąś kartkę i powiedział:
-Proszę udać się do ginekologa.
Popatrzyłam na niego pytająco, ale on się tylko uśmiechnął.
Thomas zawiózł mnie do zaufanej pani ginekolog, u której spędziłam
prawie dwie godziny. Było mi trochę żal Thomasa, który uparł się, że
na mnie zaczeka. Więc pewnie umierał z nudów, kiedy ja byłam na
badaniu.
W pewnym momencie lekarka usiadła przed komputerem i wpisała do niego
jakieś dane. A później jej twarz rozświetlił uśmiech.
-Tak jak się spodziewałam- zwróciła się do mnie.- Jest pani w piątym
tygodniu ciąży.
Podsunęła mi pod nos zdjęcie USG i pokazała ciemniejszą plamę, która
miała być dzieckiem. Moim dzieckiem.
Ale zamiast się cieszyć, we mnie uderzyła fala wątpliwości.
Siedziałam wpatrzona w zdjęcie, a z moich oczu kapały łzy.
-Z badań wynika, że płód rozwija się prawidłowo. Zna pani ojca
dziecka?
-Tak… tak znam.
-Proszę pani, czy wszystko w porządku?- zapytała, widząc moją dziwną
reakcję na wieść, że zostanę mamą.
-Tak. Po prostu jestem w szoku- odpowiedziałam i wysiliłam się na
uśmiech.
-Proszę regularnie stawiać się na badania. No i niech pani uważa na
siebie.
-Dziękuję… Do widzenia- chwyciłam zdjęcie i wyszłam z gabinetu.
Thomas, widząc mnie całą zapłakaną, poderwał się z krzesła.
Podbiegłam do niego i zaczęłam szlochać w jego koszulkę. Zamknął
mnie w szczelnym uścisku. O nic nie pytał, nic nie mówił. Po prostu
czekał i dawał mi niewyobrażalne wsparcie. Wsparcie, bez którego pewnie
nie dałabym rady i rzuciła się pod pierwszy lepszy samochód.
Ja matką? Nie mieściło mi się to w głowie. Bałam się. Tysiące
wątpliwości targały moim sercem. Nie byłam gotowa do tak
odpowiedzialnej roli. Nigdy nie myślałam jak to będzie, kiedy będę
miała dziecko. A teraz nadeszło to tak szybko i niespodziewanie…
-Ja nie chcę. Nie chcę. Jeszcze nie teraz…- łkałam, ale Thomas
wziął moją twarz w dłonie i starł z moich policzków słone łzy.
-Lizzie, co się dzieje?- zapytał, patrząc na mnie tymi błękitnymi
tęczówkami. I choć naprawdę nie chciałam o tym mówić, to uległam
jego spojrzeniu i wyrzuciłam z siebie te trzy słowa. Na początku był
lekko zszokowany, ale potem jego usta wykrzywiły się w uśmiechu. Nie
mogłam pojąć dlaczego się tak szczerzy.
-To świetnie!- wykrzyknął z entuzjazmem.- Dlaczego się nie cieszysz?
Odpowiedziałam mu tylko, że „jeszcze nie chcę” i zaniosłam się
kolejnymi falami płaczu.
Thomas wziął mnie do samochodu i pojechaliśmy do jego mieszkania w
Innsbrucku.
Położyłam się na kanapie i najbliższe kilka godzin spędziłam
płacząc. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Czułam się osaczona,
a jednocześnie taka samotna… a co najgorsze, czułam, że nie potrafię
pokochać tej małej istotki, która rosła we mnie. Tej samej istotki,
która gdy tylko przyjdzie na świat pokocha mnie miłością bezgraniczną
i bezinteresowną.
Nie umiałam się zdecydować, czy wolałabym aby Gregor był tutaj ze
mną. Nie wiedziałam czy jego ramiona osłoniłyby mnie przed złem tego
świata, czy on sam byłby dla mnie lekarstwem.
Thomas zaszył się na te wszystkie godziny w kuchni. Siedział tam cicho
jak mysz. Dawał mi czas, żebym mogła pomyśleć, żeby pobyć z tym
wszystkim sam na sam. Żeby spojrzeć przyszłości prosto w oczy.
Wrócił dopiero wieczorem, kiedy już się wypłakałam i uspokoiłam. W
ręku trzymał kubek z gorącą czekoladą, który podał mi, kiedy
podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Dziękuję- powiedziałam i wiem, że zrozumiał, że nie chodzi mi tylko
o czekoladę.
-Nie ma za co- uśmiechnął się. Domyślałam się, że w końcu o to
zapyta, ale kiedy w końcu padło to pytanie: „Dlaczego nie chcesz
dziecka?”, zupełnie się zacięłam i nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Lizzie, przecież wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć i wiesz, że
zawsze ci pomogę. Powiedz mi, co się dzieje?
Ale ja milczałam, bo nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. A on nie dawał
za wygraną:
-Czy między tobą a Gregorem wszystko okej?
-Tak, ale ja… ja wolałabym mieć to dziecko z tobą…
Kiedy dotarł do mnie sens tego, co przed chwilą powiedziałam, było już
za późno, żeby to cofnąć. A później zrobiliśmy cos tak impulsywnego
i nagłego, że kiedy poczułam ciepło jego ust na moich, nie byłam w
stanie zrobić nic, tylko oddać mu pocałunek i wpleść palce w jego
miękkie, jasne włosy…
---------------
Resztę zostawiamy do dyspozycji waszej wyobraźni :P
I jak myślicie? Co z tego wyniknie? Czekamy na Wasze opinie :D
Ostatnio przekroczyłyśmy barierę 10.000 wyświetleń za co gorąco Wam dziękujemy !!! Po raz kolejny musimy powiedzieć, że jesteście wspaniałe.
Po prawej pojawiła się zakładka SPAM. Stwierdziłyśmy, że się Wam przyda ;)
Pozdrawiamy, Milka i Molly :)
Co ta Lizzie?!
OdpowiedzUsuńMatko Boska... Nie.
Aż mnie zatkało... ;p I nic już więcej nie wykrztuszę, ale to już WASZA wina. ;* heh♥
Znęcacie się nade mną...
OdpowiedzUsuńCzytam, czytam... i na samym końcu po prostu mnie zamurowało. Lizzie, która ledwo co jest po ślubie z Gregorem... mówi, że wolałaby mieć dziecko z Thomasem? Nieźle namieszałyście, dziewczyny. Jakoś nie mogę sobie tego poukładać w głowie. Dobrze chociaż, że Morgi był przy niej i się nią opiekował, ale jestem ciekawa, co będzie, jak o tym wszystkim dowie się teraz Schlieri...
OdpowiedzUsuńBuziaki i zapraszam na nowy rozdział :***
PS. Zapraszam na nowość :*
UsuńWredne będziecie, jak ich poróżnicie, dziewczęta drogie :D
OdpowiedzUsuńTa Elka kompletniee oszalała :D
Grega kocha, a to był impuls, także niech Thomas wraca do córeczki i bajo ;)
A wiecie, że kobiety w ciąży przecież nie mogą się stresować :D Więc bez kłótni tam :D
P.S.
Teraz już "mowa" bez żartów :)
Opowiadanie świetne, brak błędów stylowych i ogólnie bardzo przyjemne do czytania :) Wzbudza bardzo dużo emocji, poczynając od lekkiego romantyzmu, a kończąc na drobnym dreszczyku emocji. Przeczytałam całe dzisiaj i oczywiście oczekuje następnego rozdziału ;)
Pozdrawiam serdecznie ;*
Nina
Dziękujemy bardzo za miłe słowa :) To bardzo motywuje do dalszej pracy ;)
UsuńPozdrawiamy, Milka i Molly :*
Domyśliłam się, że Lizzie jest w ciąży, ale tego ostatniego... Boże święty nigdy w życiu bym tego nie przewidziała! Takie rzeczy dowodzą waszej niesamowitości :D Cholernie nie mogę się doczekać dalszego ciągu, w tym reakcji Gregora i dalszej akcji z Thomasem ;) Jezu kocham was za to opowiadanie :*
OdpowiedzUsuńhttp://to-chyba-przeznaczenie.blogspot.com/2015/01/rozdzia-xxxv.html po bardzo bardzo długiej nieobecności rozdział 35 :)
UsuńWOW! Szok dziewczyny!
OdpowiedzUsuńJak to Lizzie całuje się z Thomasem?! Przecież oni są przyjaciółmi ;)
Ciekawe jak na wieść o ciąży zareaguje Gregor :D Ucieszy się? Myślę, że tak :)
Pozdrawiam i weny ;***