Rozdział 34
“Love the way you lie”
Gregor
“On the first page of our story,
the future seems so bright.
And this things turned out so evil,
I don’t know why I’m still surprise.”
W Eindsiedeln poszło mi bardzo dobrze, co było miłą odmianą od nieustających porażek w Pucharze Świata. Wracałem do domu cały w skowronkach, szczęśliwy, że zobaczę moją wspaniałą żonę.
-Wróciłem!- krzyknąłem od progu. Odpowiedziała mi głucha cisza.
-Lizzie?- zawołałem i wszedłem do salonu. Siedziała na sofie, zwinięta w kulkę, patrząc pustym wzrokiem w przestrzeń. Momentalnie zaczęły uderzać we mnie myśli: “Coś się stało”, “Ktoś ją skrzywdził” i “Dlaczego mnie przy niej nie było”.
-Lizzie, co się stało?- zapytałem łagodnym głosem, siadając obok niej. Z jej oczu potoczyły się łzy.
-Ja… przepraszam- powiedziała łamiącym się głosem. Spojrzałem na nią zdziwiony.
-Lizzie… Za co? Coś się stało?- zapytałem, otaczając ją ramionami. Odepchnęła mnie od siebie i wstała gwałtownie. Coś ścisnęło mi serce. Miałem bardzo złe przeczucia.
-Ja… zdradziłam cię- powiedziała cicho. Zamarłem, czułem, jak wszystkie mięśnie mi się napinają. Wstałem powoli i podszedłem do niej. Nie potrafiłem odgadnąć własnych emocji. Nie wiedziałem, czy byłem wściekły, zawiedziony, czy po prostu smutny. A może wszystko naraz. Wiem, że patrzyłem na nią z furią, bo widziałem, jak skuliła się w sobie. Przecież nie powinienem jej tego robić. Wiedziałem, przez co przeszła.
-Z kim?- warknąłem przez zęby. Zadrżała i wymamrotała coś, zbyt cicho, bym mógł usłyszeć.
-Z kim?!- podniosłem głos. Skuliła się jeszcze bardziej.
-Z Thomasem- to się stało szybko. W ogóle przy tym nie myślełem. Wściekłość mnie zaślepiła. Następną rzeczą, którą pamiętałem, była Lizzie z zaczerwienionym policzkiem i ogromnym strachem w oczach. Łzy płynęły jej po policzkach, a ja stałem jak zamurowany, nie mogąc uwierzyć, że to zrobiłem. Pierwsza otrząsnęła się brunetka, która wbiegła na schody, uciekając ode mnie.
-Nie!- krzyknąłem.- Lizzie! Czekaj! Przepraszam!- wrzeszczałem ile sił w płucach, ale ona zamknęła się w sypialni i zdawała się mnie nie słyszeć.
-Przepraszam! Lizzie!- nie mogłem uwierzyć, że podniosłem na nią rękę. Nienawidziłem siebie bardziej niż kiedykolwiek.
Stałem pod drzwiami do sypialni, krzycząc, błagając żeby mnie wpuściła, żeby wybaczyła. Kiedy moje gardło było całkowicie zdarte i nie byłem w stanie wydusić z siebie słowa, poddałem się. To nie miało sensu. Wiem, że nie powinienem tego robić, ale nie widziałem innej opcji. Udałem się do najbliższego baru w okolicy.
Lizzie
Kiedy jego krzyki ustały, wiedziałam dokąd pojechał. Jednak wcale mnie to nie obchodziło. Czułam się okropnie. Całe ciało mnie bolało, miałam mdłości. Ale moja psychika była w jeszcze gorszym stanie. W jednej sekundzie wróciły wszystkie moje najgorsze wspomnienia.
-Słonko, wróciłem do domu!- usłyszałam. Mieszkaliśmy razem w małym domku na skraju Zakopanego. Ale to miejsce było moim koszmarem. A kiedy On wracał do mnie, zmieniało się w piekło. Zesztywniałam, kiedy złapał mnie za ramiona i pocałował.
-Co, kochanie? Nie lubisz, jak cię całuję?- zapytał, łapiąc mnie mocno za nadgarstki. Odwróciła od niego wzrok, ale on uderzył mnie w twarz, wrzeszcząc:
-Patrz na mnie!
Wzdrygnęłam się, odpędzając niechciane wspomnienie. Ja nie mogę do tego wracać. Spojrzałam na obrączkę na moim palcu. Nie wrócę do tego. Zdjęłam pierścionek i położyłam go na szafce nocnej. Następnie wyjęłam walizkę spod łóżka i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Wracam do Polski. Nie chcę znaleźć się w tym miejscu nigdy więcej.
Padał deszcz. Docisnąłem pedał gazu, aby jak najszybciej znaleźć się u jej boku. Nie chciałem, żeby czekała na mnie ani minuty dłużej. Byłem głupi, że tak ją samą zostawiłem. Ale nagle poczułem, że mój samochód traci przyczepność. Ostatnie co pamiętam, to olbrzymi huk i przeszywający ból po lewej stronie mojego ciała.
---------------------
Tak.
A teraz zastanawiajcie się, kto miał wypadek xD
I pewnie już nie kochacie Grega ;(
Ale my kochamy Was :D :** <333333333
Przepraszamy, Milka i Molly :)