Rozdział 30
„All of Me”
Lizzie
“I give you all of me,
And you give me all of you”
Moje oczy wypełniły się łzami. Zakryłam dłonią usta, aby nie
wydać z siebie żadnego niekontrolowanego dźwięku. Patrzyłam na mojego chłopaka,
który z miłością w oczach patrzył na mnie, trzymając w rękach pudełko z
najpiękniejszym pierścionkiem na świecie.
Czułam jak powoli wypełnia mnie szczęście. Gwałtownie
pokiwałam głową, nie mogąc wydobyć z siebie żadnego słowa. Gregor uśmiechnął
się szeroko. Boże, jak ja kocham ten uśmiech. Pomimo faktu, że znaliśmy się
niezbyt długi czas, czułam, że Schlierenzauer jest tym jedynym. Pomimo wielu
kłótni czułam, że jesteśmy sobie przeznaczeni.
Gregor wstał i włożył mi pierścionek na palec. W tym
momencie widownia wzniosła gromki okrzyk radości. Niewiele myśląc pocałowałam
Gregora w usta i wtuliłam się w jego szczupłe ciało.
-Kocham Cię, Lizzie- szepnął mi do ucha.- I przepraszam za
wszystko, co spotkało cię do tej pory z mojego powodu.
Uśmiechnęłam się leciutko.
-Spokojnie- szepnęłam.- Wszystko przetrwamy.
Na te słowa wziął mnie na ręce i przeniósł przez bramkę.
Tłum zaczął wiwatować, a ja zaczęłam się śmiać. Kiedy Gregor postawił mnie na
ziemi, znalazłam się w uścisku Ewy, która piszczała mi do ucha. Kątem oka
zobaczyłam Kamila, podającego rękę Gregorowi. Miałam nadzieję, że to skończy
małą wojnę między nimi. Gdy Ewa mnie puściła, rzucili się na mnie skoczkowie,
klepiąc po plecach i przytulając. Myślałam, że nie uwolnię się z plątaniny rąk,
ale po chwili tłum zaczął się przerzedzać.
Nie sądziłam, że można zorganizować przyjęcie w mniej niż
godzinę. Cóż, skoczkowie dali radę. Oczywiście ze względu na jutrzejszy konkurs
trzeba było obejść się bez napojów alkoholowych, ale zabawa i tak była
przednia. Puszczano muzykę zarówno polską, jak i austriacką, ale znalazły się
też akcenty z innych krajów. Co chwilę rozlegało się gromkie „Gorzko, gorzko”,
które kończyło się moim pocałunkiem z Gregorem.
Tańczyłam jak szalona. Obracałam się w ramionach zarówno
ukochanego mężczyzny, jak i innych skoczków. Po paru utworach szpilki, które
wspaniałomyślnie założyłam, znalazły się w kącie, a ja byłam boso. Miałam
wrażenie, jakby w ten dzień mojego życia, wszystko się ułożyło. Jakby przez
okropne śpiewanie, pokraczny taniec, razem z każdą kolejną kroplą potu, z
mojego ciała wydostawały się zmartwienia i wszystkie wspomnienia wydarzeń,
których nie chciałam pamiętać. Zarówno sprzed olimpiady, z czasów mojego
poprzedniego związku, jak i z okresu spędzonego z Gregorem. Czułam, że te
wszystkie złe chwile nic nie znaczą. Że liczy się tylko uśmiech na twarzy mojej
i mojego narzeczonego. Nie liczył się nieudany sezon Gregora, mój aktualny brak
pracy. Liczyło się tylko to, że jesteśmy razem i nigdy nie przestaniemy.
Gregor
„Wygląda przepięknie”- tylko tyle miałem w głowie, kiedy
patrzyłem na jej sylwetkę na parkiecie. Wyglądała tak lekko i zwiewnie, jakby
nigdy nie miała być smutna.
„Nie mogę uwierzyć, że kiedykolwiek mogła płakać. I to
przeze mnie”, pomyślałem gorzko.
Trudno było się kłócić. Czasem czułem się jak największy
idiota na świecie (którym z całą pewnością byłem).
W tym momencie podszedł do mnie Anders Bardal, trzymając w
rękach dwa kieliszki.
-Chcesz?- zapytał, podstawiając mi jeden pod nos. Spojrzałem
na niego zdziwiony, a on westchnął ciężko.- Stary, przecież bym Cię nie schlał!
To tylko soczek. Trzeba tylko użyć wyobraźni- uśmiechnął się do mnie.
Parsknąłem niewymuszonym śmiechem i przyjąłem kieliszek. Anders stanął obok
mnie i przyjrzał się Lizzie, która właśnie tańczyła z Peterem Prevcem.
-Dobry wybór- mruknął.
-Skąd taki wniosek?- zapytałem ze zdziwieniem. Bardal
uśmiechnął się.
-Nie znam jej zbyt dobrze, ale mam wrażenie, że jest jedyną
osobą, która może być przy tobie.
-Dlaczego tak twierdzisz?- byłem ciekawy, co jeszcze ma
takiego do powiedzenia.
-Bo ma cierpliwość. A do Ciebie trzeba mieć anielskiej
cierpliwości, stary- mruknął. Parsknąłem.
-Nie wiedziałem, że jesteś takim filozofem, Bardal-
mruknąłem zgryźliwie.
-To przez soczek Schlierenzauer. To wszystko przez soczek-
odparł po czym ruszył na parkiet. Spojrzałem z powątpiewaniem na kieliszek i
wziąłem malutki łyczek. Rzeczywiście soczek. Czyli Bardal po prostu przesadził
z wyobraźnią…
XXX
Kolejny dzień był dniem kolejnego i zarazem ostatniego
konkursu tego sezonu. Tak szczerze, to nie obchodził mnie wynik. Miałem
przecież największy skarb na świecie. Pokazywano ją na telebimie, kiedy
siedziałem na belce, kiedy leciałem i lądowałem. Dodawała mi sił.
Klasyfikację generalną wygrał Kamil, z czego byłem bardzo
zadowolony. Należało mu się, jak nikomu innemu.
Podczas dekoracji stanąłem obok zalanej łzami Lizzie i
objąłem ją ramieniem. Spojrzała na mnie tymi swoimi zielonymi oczami i
przytuliła się do mnie, potwierdzając to, co miałem w głowie cały ostatni
dzień.
Ja i tak wygrałem.
----------------
Spodziewałyście się, prawda? :D
Już dzisiaj znowu skoki :)))
W tym tygodniu przekroczyłyśmy próg 6000 wyświetleń. Jesteśmy Wam bardzo wdzięczne i bardzo szczęśliwe. Dziękujemy z całego serca, że tak nas wspieracie :)
Całusy, Milka i Molly :**
PS. Molly zaprasza do siebie na bloga. Znajdziecie coś nowego, mam nadzieję, że się spodoba ;)